Grecja. Obecnie kraj jeszcze całkiem niedawnego kryzysu gospodarczego i destynacja turystyczna; niegdyś kolebka nauki i filozofii z najbardziej znaną mitologią, przynajmniej w Polsce. Mitologią, w której występowały także relacje homoseksualne, jak pomiędzy Achillesem i Patroklosem czy Apollo i Hiacyntem. Mnie bliższa jest ta Grecja dawniejsza i to tę bardziej lubię; współczesna, miejsce wyjazdu wielu ludzi, odarta jest trochę ze swojej magii i nie pociąga mnie już tak. To właśnie echa tej dawnej Grecji pobrzmiewają w zbiorze poezji Czekając na barbarzyńców najbardziej znanego Greckiego poety współczesnego - Konstandinosa Kawafisa.
Mitologii greckiej poświęconych jest mnóstwo wierszy Kawafisa, a inne wykorzystują ją do przekazania pewnych uniwersalnych prawd, jednakże na ogół mity występujące w poezji autora są niezbyt znane, a gdy jest odwrotnie, to i tak ciężko rozpoznać to na pierwszy rzut oka, bowiem Kawafis sięga po nieużywane w Polsce przydomki bóstw lub innych istot. Skutkuje to tym, że czytając utwory poświęcone dawnym wierzeniom, nieustannie trzeba sprawdzać informacje na temat tego, kto był kim i co zrobił. Takim wierszem, łączącym mitologię, a przy okazji również historię, z uniwersalną prawdą, są na przykład Kroki Eumenid - świetny utwór opowiadający o osobach związanych z kimś okrutnym, do kogo zbliża się kara, pokazujący strach tych osób, w wierszu domowych duszków, które niespecjalnie zawiniły, a również mogą ucierpieć; przez to Kawafis zwraca ogromną uwagę na bezlitosność historii i na to, że towarzysze „złego" również mają uczucia - o czym zdarza się nam często zapominać. Do tej grupy wierszy zaliczam także dwa najbardziej znane utwory Kawafisa - Czekając na barbarzyńców oraz Itakę.
Można jednak spojrzeć głębiej, ponieważ Kawafis wspomina utraconych kochanków, widzimy zatem sposób, w jaki to robi, a tym samym dostajemy liczne przemyślenia na temat przemijania czy pamięci. We wspomnieniach podmiotu lirycznego wszystko jest piękniejsze i cudowniejsze niż w rzeczywistości:
Bardziej urodziwy zdaje mi się teraz
gdy z dalekiego Czasu przyzywa go ma dusza.
fragment Na pokładzie statku
Jednak wspomnienia w poezji Kawafisa to nie tylko uszlachetnione elementy rzeczywistości, ale także, jak w wierszu Odległe, elementy, które się zatarły i których nie można sobie przypomnieć, choćby nie wiadomo jak się tego pragnęło. Kawafis gro wierszy poświęca pamięci, analizuje jej mechanizmy, wpływ na codzienność i siłę oddziaływania. Wyciąga na światło dzienne liczne wspomnienia i bada, jak się zachowały, nawołuje do wykorzystywania ich w poezji, trochę w celach środka do tworzenia, a trochę aby uchronić je od zapomnienia. Ponadto pokazuje zjawisko, które przed nim zauważył już Proust: jak jedna rzecz potrafi przywołać fale wspomnień. U Prousta był to smak magdalenki, u Kawafisa jest to podejście pod dom schadzek lub zauważenie dawnego kochanka. Jest w tej poezji o pamięci pewna doza melancholii, smutku, czasem wręcz bardzo głębokiego. Miłości Kawafisa to bowiem miłości utracone - wszystkie, co do jednej. I chociaż wspomina kochanków i zwraca uwagę na mechanizmy pamięci, to również poświęca swoje myśli ukochanym, za którymi po prostu boleśnie tęskni. Zresztą utwory pokazujące pewne przemijanie to nie tylko wiersze homoseksualne czy Pamięć, ale również na przykład Grób Euryjona, który w swoim wydźwięku wskazuje na to, że choć po wszystkich filozofach i artystach pozostają jego działa - są więc oni wiecznie żywi - to jednak najważniejszego już nie ma: człowieka.
Poezja Kawafisa jest niezwykle różnorodna tematycznie, można jednak znaleźć w niej pewne punkty wspólne - starałam się to właśnie zrobić i mam nadzieję, że się udało, choć nadal jest mnóstwo rzeczy, które można by jeszcze o jego twórczości powiedzieć. Wyszła mi w gruncie rzeczy laurka dla poezji autora, jednak gwoli ścisłości powstała ona dopiero podczas analizowania jego wierszy, ponieważ czytając poszczególne utwory, nie wzbudzały one we mnie takich emocji. Nie znaczy to, że nie bronią się same - rzecz jasna się bronią, jednakże we mnie niewiele wzbudziło zachwyt. Wzbudziło go dopiero analizowanie twórczości Kawafisa jako całości. Ba, zaczęłam nawet żałować, że Czekając na barbarzyńców to jedynie wybór jego wierszy - z chęcią przeczytałabym wszystkie. Nie należy się więc zniechęcać tym, że większość wierszy osobno nie wzbudziła mojego zachwytu, poezja jest bowiem odbierana wybitnie subiektywnie. Dlatego polecam, a Czekając na barbarzyńców to i tak najlepszy tom(ik)** poezji, jaki przeczytałam w przeciągu ostatnich 12 miesięcy.
Moja ocena: 9/10
* Tytuł recenzji to tytuł jednego z wierszy Kawafisa.
** Tom(ik) ponieważ to 61 wierszy wydanych na 304 stronach, niemniej bardzo grubych i formatu dwa razy większego niż zwykle. Dlatego niby tomik, jak to się zwykło nazywać, ale jednak tom. :)
Wszystkie cytaty pochodzą ze zbioru poezji Konstandinosa Kawafisa Czekając na barbarzyńców, Wydawnictwo Austeria, Kraków & Budapeszt 2013. Tłumaczenie: Ireneusz Kania
Czytam od czasu do czasu poezję. Jestem zachęcona po takiej recenzji.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że zachęciłam, zdecydowanie warto przeczytać. :)
UsuńCoetzee napisał powieść o takim samym tytule. Ale jeszcze jej nie czytałam. Ciekawe, czy grecki poeta nawiązuje do noblisty. :)
OdpowiedzUsuńTo właśnie Kawafis był pierwszy, więc to może Coetzee napisał powieść nawiązującą do jego wiersza? Ale złapałaś mnie na błędzie, Kawafis tworzył przed II Wojną Światową, więc uznawany jest za poetę nowożytnego, a nie współczesnego, muszę to poprawić. :)
UsuńAj, współczesna grecka literatura to temat, z którym jestem zdecydowanie na bakier. W ubiegłym roku czytałem Słońce śmierci Pandelisa Prévélakisa, ale na tym moja styczność z greckimi artystami się kończy. Po wiersze sięgam bardzo, bardzo rzadko, ale wydaje mi się, że gdybym przypadkiem wybierał się na Półwysep Peloponeski na wakacje, to pewnie rozważałbym spakowanie Konstandinosa Kawafisa do plecaka.
OdpowiedzUsuńTo musiałby być większy plecak, bo to wydanie ma naprawdę duży format. :) Ale ja z literaturą grecką też jestem bardzo na bakier. Pomijając jakieś dramaty czytane w szkołach, znam niestety jedynie poezję Kawafisa. Będę musiała to zmienić, a "Słońce śmierci" wydaje się do tego ciekawą propozycją, choć kuszą mnie także "Greckie klimaty" wydawnictwa "Książkowe klimaty". :)
UsuńPierwsze co przyszło mi na myśl po przeczytaniu o tym zbiorze to Zbigniew Herbert, a dokładniej jego wiersze nawiązujące do tradycji śródziemnomorskiej i "Barbarzyńca w ogrodzie". :)
OdpowiedzUsuńMoja znajomość literatury greckiej jest zerowa, mogę się tylko pochwalić przeczytaniem "Mitologi" Parandowskiego i kilku dramatów, bo nawet "Iliada" i "Odyseja" są jeszcze przede mną, ale ten zbiór wydaje się być zachęcający, szczególnie mitologiczne odniesienia. Co do zachwytu nad wierszami dopiero po ich analizie to mamy tak samo - rzadko wychwalam poetę zaraz po przeczytaniu wiersza, z reguły dopiero kiedy dotrze mnie sens utworu dostrzegam geniusz jego autora. :)
Oj, poezję Herbarta znam niestety bardzo słabo, planuję to wprawdzie zmienić, ale najpierw Dylan, Dickinson i Plath. :)
UsuńTo moja znajomość literatury greckiej jest zaledwie o jedną książkę większa. :) Ja analizowałam każdy wiersz po kolei, czytałam je dwa razy i się zastanawiałam porządnie, więc można powiedzieć, że sens dotarł, a jednak i tak zachwycił mnie przekaz zaledwie kilku. Dopiero zestawienie ich ze sobą ujawniło mistrzostwo autora. :)
Poezja, ale też eseje Herberta są naprawdę warte uwagi (język + intensywne sięganie do mitologii), więc jeśli kiedyś znajdziesz wolną chwilę, to gorąco Ci go polecam. Sama pewnie przeszłabym obok niego dość obojętnie, gdyby nie konkursy jeszcze z czasów szkolnych. :) A poezję Plath też chciałabym poznać, bo na razie czytałam jedynie "Szklany klosz".
UsuńTo trochę pocieszające, że nie jestem jedyną osobą, która zna zaledwie kilka książek z danego kraju, nawet jeśli to Europa i siłą rzeczy już dawno powinnam mieć nieco większą wiedzę na temat literatury greckiej. ;)
Dziękuję, jak znajdę chwilę, co nie będzie takie łatwe, to sięgnę. (:
Usuń"Szklanego kloszu" również jeszcze nie czytałam - planuję to zrobić, jednak ciągle niestety to przekładam. Byłoby łatwiej, gdyby książka była do kupienia, bo wtedy już dawno bym miała ją w domu i zmobilizowałabym się szybciej, gdyby patrzyła na mnie z półki z wyrzutem. ;)
Oj, już nie pamiętam kiedy sięgałam po poezję grecką... Kawafis brzmi intrygująco, zwłaszcza że jakiś czas temu czytałam powieść Emiliosa Solomoua oraz Alexisa Panselinosa, więc ciekawa jestem poezji z tej pięknej części świata.
OdpowiedzUsuńCzyli widzę, że czytałaś książki z "Książkowych klimatów". :) Jestem ich bardzo ciekawa, bo ile poezję grecką właśnie nadrobiłam, o tyle z literaturą współczesną jestem bardzo mocno w tyle. Tobie natomiast Kawafisa zdecydowanie polecam. :)
UsuńMocno się zachęciłam do sięgnięcia po tę poezję, będę się za nią rozglądać. W zasadzie dzień zaczynam od filiżanki kawy i właśnie małej porcji poezji, czyli coś zdecydowanie dla mnie, tym bardziej, że greckie klimaty są mi mało znane. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Cieszę się, że zachęciłam, polecam jak najbardziej. :) I masz bardzo fajny nawyk poranny, zazdroszczę, choć u mnie pewnie by się nie sprawdził, bo zawsze do kawy prowadzę rozmowy z mamą lub pędem lecę na uczelnię. ;)
UsuńNo kochana, powiem Ci, że pięknie zanalizowałaś i przedstawiłaś poezję Kawafisa, aż zapragnęłam przeczytać ten tom. Dziękuję za piękną recenzję. :)
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuję bardzo. :) W takim razie sięgnij koniecznie! ;)
Usuń