poniedziałek, 4 marca 2019

Jak przegrać starcie z samym sobą albo „Sodoma i Gomora” Marcela Prousta — recenzja

Sodoma i Gomora to czwarty tom W poszukiwaniu straconego czasu Marcela Prousta, ale pierwszy, o którym piszę na blogu, bowiem poprzednie tomy czytałem jeszcze przed jego założeniem (przy czym trzeci tuż przed). To klasyka literatury uznana za arcydzieło, a czwarty tom uchodzi za najlepszy. Tytuł Sodoma i Gomora sugeruje na to, że będzie mowa o homoseksualności, zwłaszcza że Marcel Proust jest powszechnie znany jako pisarz homoseksualny. Skoro więc czwarty tom jest uznany za najlepszy, a ponadto jest to solidny przykład literatury LGBTQIAP, to założyć można, że i ja będę zachwycony tym tomem... tyle że niestety wcale tak nie było. Stąd też ostrzegam osoby wrażliwe o zawartości — będę pisał o homofobii oraz o transfobii.

Uprzedzam również, że analizując ten tekst będę pisał o pewnych powszechnych mechanizmach społecznych, które — jak przynajmniej mam nadzieję — nie dotyczą czytelników tego bloga, dlatego nie chciałbym, aby ktokolwiek pisał mi w komentarzu, że tak nie robi lub tak nie ma. Fakt, że ktoś z Was tak nie ma, nie znaczy, że nie jest to powszechne w szerokiej populacji.


niedziela, 24 lutego 2019

Linie równoległe — „Batman: Zabójczy żart” Alana Moore'a i Briana Bollanda — recenzja

To, że Alan Moore tworzy cudowne komiksy, udowodniła mi już lektura jego Strażników kilka lat temu, komiksu tak fantastycznego, że można było założyć, iż Moore ma talent nie tylko do komiksów superbohaterskich, ale także do wszystkich innych. Teraz przyszedł czas na jego (oraz Briana Bollanda) Batmana: Zabójczy żart, który również jest komiksem superbohaterskim, może nawet tak dobrym jak Strażnicy, choć z pewnością mniej spektakularnym i epickim.


niedziela, 17 lutego 2019

Magia i melancholia, czyli „Wilimowski” Miljenko Jergovića — recenzja

Wydawnictwo Książkowe Klimaty zaskarbiło sobie nieśmiertelne miejsce w moim sercu powieścią Księga szeptów rumuńskiego pisarza Varujana Vosganiania. Długo czekałem, aż coś zrobi na mnie wrażenie tego samego typu, co Księga, trochę przestając wierzyć, że istnieje na świecie cokolwiek, co może mnie dotknąć w taki sam sposób jak powieść Vosganiana. Nie chodzi nawet o intensywność przeżycia, ale jego rodzaj, pewną magię powieści i bardzo konkretną, trudną do określenia strunę emocjonalną, którą literatura może poruszyć, ale zazwyczaj tego nie robi (oczywiście porusza wiele innych strun, ale nie tę konkretną, ważną właśnie dlatego, że poruszana jest tak rzadko). W końcu to się udało, nawet jeśli były to tylko małe drgnięcia tej struny. I co fascynujące — znowu zrobił to autor od Książkowych Klimatów.


niedziela, 10 lutego 2019

Skolonizowane korzenie albo „Sezon migracji na Północ” At-Tajjiba Salih — recenzja

Europa (oraz Stany Zjednoczone) stereotypowo postrzegane były (i pewnie czasem nadal są) jako kolebka współczesnej cywilizacji albo w ogóle miejsce cywilizowane, w których kultura stoi na najwyższym możliwym poziomie i w których dzieją się same moralne rzeczy, w przeciwieństwie do krajów afrykańskich czy bliskowschodnich, do których trzeba nieść edukację i kulturę. Pomijając przeogromny rasizm tego stereotypu, w ludziach tkwiło przekonanie, że sam kontakt z osobami z Europy czy bycie w Europie przyda komuś ogłady (widać to także na przykładzie postaci z powieści). Życie jednak jest zupełnie nieposłuszne stereotypom, a At-Sajjib Salih pokazał to w Sezonie migracji na Północ tak wyraźnie, że jego książka po wydaniu została zakazana w kilku państwach. 


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...