poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Czarogeje wygrywają, czyli „Nie poddawaj się” Rainbow Rowell — recenzja

Istnieje prawdopodobieństwo, że w tej recenzji będę częściowo nieobiektywny. Powieść Nie poddawaj się Rainbow Rowell intryguje mnie jako pozycja będąca niczym fan fiction, ale także bawiąca się pewnymi motywami i konwencjami; jest jednak również książką, którą odbieram niezwykle emocjonalnie, ponieważ ma parę cech wpisujących się w szereg moich sympatii, nie tyle w literaturze, co najpierw w życiu (a przez to i pośrednio w literaturze). To powieść, której funkcją jest bardziej gra na emocjach niż cokolwiek innego, a przez te kilka moich sympatii, w które Rowell udało się trafić, Nie poddawaj się spełnia ją — dla mnie — idealnie. Ale po kolei.


Wszystko zaczęło się od Fangirl, czyli powieści Rainbow Rowell, której bohaterka, niejaka Cath, pisze fanfiki do serii książek o Simonie Snowie, wymyślonej przez Rowell na potrzeby tego, że bohaterka musi mieć źródło dla swojej twórczości. To taka opowieść w opowieści, którą jest Fangirl, jednak oprócz tego równolegle powstaje jeszcze trzecia historia, czyli właśnie serie fanfików Cath, z których na czoło wysuwa się Rób swoje, Simonie. Gdy Fangirl się kończy, historia Cath, a także historia oryginału powieściowego wymyślonej przez Rowell Gemmy T. Leslie zostają zamknięte, jednak nadal czuje się niedosyt losów żyjących już trochę własnym życiem bohaterów fanfików Cath, którym poświęcono relatywnie mniej miejsca niż jej życiu. Dlatego Rowell postanawia napisać tę historię, którą stworzyła Cath, jednakże od nowa, aby nie powtarzać tych słów i sytuacji, których używała Cath. I tak powstaje Nie poddawaj się.

niedziela, 22 kwietnia 2018

„Artykuł osiemnasty” Bartosza Staszewskiego (2016), czyli dlaczego w Polsce nie ma równości małżeńskiej — recenzja

Źródło.

W zeszłym tygodniu zdarzyło mi się wybrać do gdańskiej siedziby Krytyki Politycznej na film dokumentalny poświęcony równości małżeńskiej w Polsce, mianowicie Artykuł osiemnasty  Bartosza Staszewskiego. Ten artykuł Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej to jedno krótkie zdanie, mianowicie:
Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej.
W związku z tym artykułem, jak utrzymują politycy będący u władzy teraz oraz kilka lat wcześniej, niemożliwe jest zawieranie małżeństwa przez osoby o tej samej płci prawnej*. Jednakże jak przekonują bohaterowie filmu, nic nie stoi na przeszkodzie, aby rozszerzyć konstytucyjną definicję małżeństwa, co więcej — artykuł ten nie zakazuje przecież wprowadzenia małżeństw osób tej samej płci prawnej. W dodatku, jak dowiedziałem się w pofilmowej dyskusji w Krytyce, pary tej samej płci mające dzieci w niektórych przypadkach traktowane są przez prawo polskie jak rodzina — wtedy, gdy państwo polskie chce czerpać większe korzyści finansowe z potraktowania kilku ludzi jako rodziny, a nie jako obcych osób. Chcecie wiedzieć więcej, a także czy warto obejrzeć film? Czytajcie dalej 😉.

niedziela, 15 kwietnia 2018

Mission Impossible albo „Szóstka wron” Leigh Bardugo — recenzja

Przyznaję się — przeczytałbym Szóstkę Wron Leigh Bardugo dopiero w bardzo dalekiej przyszłości, gdyby nie jeden, bardzo konkretny powód. To nie liczne pochwalne oceny od mniej lub bardziej znajomych osób, nie opis z okładki, że jest tu [p]rzestępczy geniusz Kaz Brekker i niewykonalny skok jego drużyny, a także nie ładne wydanie ani wielka chęć na fantastykę młodzieżową skłoniły mnie do sięgnięcia po powieść Bardugo w Wielkanoc. To wszystko oczywiście było istotne, ale wybór na Szóstkę Wron padł właśnie dlatego, że występuje tu wątek LGBTQIA+. Czy w związku z tym zostałem usatysfakcjonowany lekturą na każdym możliwym polu? Niekoniecznie.

niedziela, 8 kwietnia 2018

Rasizm XXI wieku. „Uciekaj!” („Get Out”), 2017 — recenzja

Pomimo faktu, że w XXI wieku prawo nie dzieli już ludzi na kategorie ze względu na kolor skóry, to rasizm nadal ma miejsce, przebiera jednak formy mniej lub bardziej różniące się od niewolnictwa czy skazywania podejrzanego w sądzie tylko dlatego, że ma ciemny kolor skóry. Rasizm XXI wieku jest o wiele subtelniejszy, kryje się pod maską uznania i czasem przejawia się w drobnych aspektach życia, które jednak pokazują, że dla rasisty czarnoskóry człowiek nie jest równy białoskóremu. O tym — między innymi o tym — opowiada film, który zdobył Nagrodę Oscara (a raczej to scenarzysta ją dostał) w 2018 roku za najlepszy scenariusz oryginalny, czyli Uciekaj! (Get Out), za którego reżyserię i scenariusz odpowiedzialny był Jordan Peele.

Ach, i ten czarno-biały plakat, on też rewelacyjnie
wpisuje się w konwencję filmu; tutaj też jest czerń
uwięziona pośród bieli.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...