niedziela, 18 listopada 2018

Za krótko, sire!* — „Eryk” Terry'ego Pratchetta — recenzja

Chyba wszyscy kojarzymy sentencję, aby uważać, o czym się marzy, gdyż może się to spełnić, ponieważ spełni się w formie, która absolutnie nie będzie nam odpowiadać, a to sprawi, że z racji spełnionego marzenia będziemy mieć tylko problemy. To nierzadki motyw, kojarzony — przynajmniej przeze mnie, dajcie znać, czy przez Was też — głównie z bajkami dla dzieci lub utworami, które dzieci również mogą czytać. Twórczość Terry'ego Pratchetta dzieciom z pewnością dedykowana nie jest, ale pod płaszczykiem niezobowiązującej rozrywki przemyca sporo różnych przemyśleń. A o marzeniach jest właśnie Eryk.


Tytułowy bohater studiuje demonologię, jednak nie na Niewidocznym Uniwersytecie, lecz we własnej piwnicy wraz z zapominającą niektórych słów papugą. Pewnego razu postanawia przyzwać demona, co jest przedsięwzięciem karkołomnym, lecz niezwykła koniunkcja okoliczności, szansa jedna na milion sprawia, że do Świata Dysku przyzwany zostaje znany z poprzednich tomów mag Rincewind oraz krwiożerczy Bagaż, a jak na wezwaną istotę przystało, Rincewind ma spełnić 3 życzenia czternastolatka. O dziwo, okazuje się, że mag rzeczywiście ma możliwość spełnienia tych życzeń, jednak gdy zaczyna to robić, okazuje się, że chłopak otrzymuje to, czego niekoniecznie oczekiwał.

Pratchett, jak to ma w zwyczaju, bierze na tapet trzy typowe bajkowe życzenia — spotkanie najpiękniejszej kobiety, władzę nad światem i życie wieczne — których konwencją się bawi. Jeśli ktoś chce zobaczyć, jak spektakularnie można pokazać, że niektóre marzenia są nieodpowiednie — a przynajmniej w nieodpowiedni sposób sformułowane — to Pratchett robi to wszystko w Eryku, pozostając przy tym — jak to on ma w zwyczaju — niesamowicie logicznym i bardzo dosłownym. Przy okazji, jako że najpiękniejsza kobieta jest istotą bardzo bajkową lub mitologiczną, pojawia się nawiązanie do właśnie jednego z mitów, w których najpiękniejsza kobieta występuje.

Niemniej najpiękniejsza kobieta to nie jedyne wykorzystanie ludzkich wierzeń (na różnych etapach dziejowych) w Eryku. Każde z życzeń pojawiających się w Eryku nawiązuje w pewien sposób do religii czy mitologii, zresztą same demony także są elementem występującym w wielu religiach, tak samo jak Piekło, z którego one pochodzą, i do którego bohaterowie w pewnym momencie trafiają. Oczywiście ono również ulegnie typowej dla Pratchetta zabawie konwencją, tak samo jak motyw stworzenia świata czy jeden z mitów greckich, przedstawiony tutaj w zupełnie innym świetle (bardzo realnym i uwzględniającym to, co zdarzyłoby się naprawdę). Piekło zaś będzie absolutnie najgorszą rzeczą, jaką można sobie wyobrazić. A skoro jedno z życzeń dotyczyło władzy nad światem, to uwaga Pratchetta skupi się również na niej, a także na polityce i szeroko rozumianych intrygach dworskich. Oraz na absurdach korpo życia, które w przedziwny sposób doskonale się z tym wszystkim łączy.

Eryk Pratchetta ma jednak jedną znaczącą wadę: jest zbyt krótki. Na zaledwie 114 stronach ma miejsce cała fabuła i jest to zdecydowanie zbyt mało miejsca — brakuje rozwinięcia poszczególnych wydarzeń, które zostają opisane skrótowo, a akcja zdecydowanie zbyt pędzi na łeb na szyję. Z tego powodu nie można odpowiednio w Eryka wsiąknąć, a w momencie, gdy się w niego wciągniemy, zaraz następuje jego koniec, co jest tym smutne, że książki Pratchetta napisane są lekkim i zabawnym stylem, czyta się je więc świetnie i z reguły mogłoby się przeczytać więcej, niż zostało napisane — tutaj natomiast napisane jest dużo za mało. Brakuje również pełnego wybrzmienia pewnych przemyśleń, a to sprawia, że nie jest to tak dobra książka jak inne tego autora.

Eryk jest bardzo przyjemną lekturą i posiada teoretycznie tylko jedną wadę, jednak na tyle dużą, że znacząco zmniejsza ona przyjemność płynącą z lektury. Mimo tego jest to jednak książka absolutnie warta przeczytania, bowiem cudownie bawi się konwencją jednego z mitów greckich (i nie tylko jego) i to absolutnie najlepsze jego przedstawienie, jakie znam. Jest przezabawnie i wciągająco, tym bardziej więc szkoda, że to tak krótkie dzieło.

Terry Pratchett, Eryk, Prószyński i S-ka, Warszawa 2012
Przekład: Piotr W. Cholewa
Tytuł oryginału: Eric
Cykl: Świat Dysku

*aby zobaczyć, dlaczego właśnie sire, musicie sięgnąć do książki 😉.

4 komentarze:

  1. Ach, "Eryk" jest tuż przede mną - aktualnie czytam "Morta". :) Uwielbiam styl Pratchetta i to, że, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało, bawiąc uczy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i brzmi głupio, ale bardzo prawdziwie :D. Ach, "Mort" - to jak na razie jedna z moich ulubionych części <3.

      Usuń
  2. "Eryka" czytałem, ale było to b., b. dawno temu. W ogóle to dawno nie sięgałem już po Pratchetta i coś czuję, że chyba będę musiał wrócić do Świata Dysku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to świetny pomysł :). Pratchett jest w końcu bardzo genialny :).

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - odzew czytających jest dla mnie bardzo ważny, a więc proszę się nie wahać i komentować :). Jednocześnie uprzedzam, że będę bez mrugnięcia okiem usuwać komentarze obraźliwe, rasistowskie, homo- i transfobiczne czy też inne będące formą mowy nienawiści bądź naruszające netykietę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...