niedziela, 30 września 2018

Tęcza pod przykryciem, czyli „Dziwniejsza historia” Remigiusza Ryzińskiego — recenzja

W czasach PRL-u homoseksualność stanowiła szalenie duży temat tabu, a organizacje LGBTQIA+ zaczęły na dobre działać dopiero po okresie transformacji, toteż wiedza współczesnych Polek i Polaków na temat sytuacji osób LGBTQIA+ w dwudziestoleciu międzywojennym oraz podczas II Wojny Światowej jest niezwykle nikła. Również tabuizacji takich osób w czasie istnienia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, przyczynia się do przeświadczenia, że także podczas wojny i jeszcze wcześniej osoby LGBTQIA+ były społecznie niezauważane, zwalczane i szykanowane. W Dziwniejszej historii Remigiusz Ryziński opowiada o tym, jak było naprawdę.


A przynajmniej opowiedzieć się stara, przy czym co istotne Dziwniejsza historia skupia się tylko na osobach homoseksualnych (to oczywiście nie zarzut), z których większość to homoseksualni mężczyźni (to już jest zarzut) — nie chce mi się wierzyć, że niemożliwe było dotarcie do większej liczby kobiet niż obecnej w książce trzy lesbijki. Jednak nawet jeśli przyjmiemy wersję, że było to absolutnie niemożliwe, to lesbijkom obecnym w reportażu przeznaczono maksymalnie dwadzieścia — trzydzieści stron, a Dziwniejsza historia ma ich 261 + bibliografię. Nie chodzi tu o to, że jest to opowieść o homoseksualnych mężczyznach — gdyby tak było, nie można by się do czegokolwiek przyczepić, jest to jednak reportaż o homoseksualnych osobach, którymi w Dziwniejszej historii są głownie mężczyźni, a to już nie jest w porządku.

Chciałoby się powiedzieć, że być może bohaterki nie mają zbyt wiele interesujących rzeczy do opowiedzenia i dlatego Ryziński poświęcił im tak mało miejsca, tyle że tak nie jest, ponieważ większość książki składa się właśnie z mało interesujących opowieści głównych bohaterów. Fragmentów poświęconych losom, sytuacji czy życiu osób homoseksualnych w przedwojennej i wojennej Polsce jest bardzo mało (pomijając fakt, że połowa książki dzieje się po wojnie), a większość Dziwniejszej historii to opowieści osób homoseksualnych, skupiające się jednak na elementach codzienności uniwersalnych dla żyjących w tym czasie Żydów i Polaków. Ich orientacja jest gdzieś na drugim tle, natomiast to, co opowiadają, równie dobrze mógłby opowiedzieć ktokolwiek inny, bowiem są to historie o opuszczeniu stolicy po Powstaniu Warszawskim czy o stosunkach pomiędzy osobami żydowskiego i polskiego pochodzenia. To właśnie Żydom i antysemityzmowi poświęcone jest tu dużo miejsca, jakby autor nie mógł się zdecydować, czy chce z napisać historię tylko homoseksualną, czy homoseksualno-żydowską. Jednak jeśli tę drugą, to zdecydowanie za mało tu analizy problemów i wzajemnych zależności nienawiści do obu tych ludzi.

Nie jest to jednak zbyt ciekawy reportaż, napisany jest bowiem bez polotu, tak że zwyczajnie nudzi, ewentualnie powoduje zgrzytanie zębami w tych momentach, w których autor stara się być poetycki. Wprawdzie w bardzo rzadkich momentach ta poetyckość wychodzi dobrze, ale to fragmenty bardzo nieliczne, stojące w wielkim kontraście z tymi, podczas których jest to bardzo nieudane. Dziwniejsza historia nie jest również zbyt odkrywcza — wprawdzie można dowiedzieć się z niej paru rzeczy (na tematy nie-LGBTQIA+, lecz uniwersalne), ale raczej tylko wtedy, gdy nie ma się po prostu zbyt dużej wiedzy o II Wojnie Światowej czy czasach PRL-u. Poza tym większość historii funkcjonuje w oderwaniu od tego, o czym była mowa wcześniej, kończą się równie nagle i nie wraca się do nich zupełnie. Takich rozdziałów jest mnóstwo, a poszczególne są poświęcone tak różnym rzeczom, że powstaje z tego absolutny chaos.

Gdy pojawiają się te nieliczne rozdziały poświęcone sytuacji osób homoseksualnych, to — zwłaszcza gdy kogoś ten temat interesuje — są one ciekawe (choć również nieco rozwleczone), można dowiedzieć się, gdzie się mężczyźni ze sobą spotykali, gdzie uprawiało się seks, jakie było podejście do codziennego życia, a także paru innych interesujących rzeczy. Tyle tylko, że tych fragmentów nie ma za dużo, a one oraz rozdziały poświęcone codzienności wszystkich osób żyjących w tamtych latach poprzetykane są fragmentami o kamienicach, w których bohaterowie mieszkali, o dziecięcych wakacjach czy posiadanych zdjęciach — słowem o bardzo wielu zupełnie nieistotnych rzeczach, które są tu zupełnie niepotrzebne. Być może gdyby ten reportaż miał bardzo dużo treści, to takie fragmenty stanowiłyby oddech od nich, urozmaicałyby dzieło i stanowiły ciekawostki o postaciach, nie może być jednak tak, że to one są to gęstą treścią, a rozdziały poświęcone tematowi książki dodatkiem.

Z żalem stwierdzam, że Dziwniejsza historia to jedna z najgorszych książek roku 2018. Jest napisana nudno, a więcej rozdziałów poświęconych jest nieistotnym treściom niż tematowi książki i przez większość czasu zastanawiamy się, kiedy będzie coś na temat. Nie znaczy to, że z książki nie dowiadujemy się niczego, bowiem daje ona jakiś wzgląd w sytuację osób mężczyzn homoseksualnych urodzonych przed II Wojną Światową, jednak to za mało, aby nazwać ją wartościową lekturą. Jeżeli ktoś jest — tak jak ja — psychofanem tematyki LBGTQIA+ to pewnie przeczyta, ale pozostałym osobom szczerze odradzam — to strata czasu.

Moja ocena: 2/10

Remigiusz Ryziński, Dziwniejsza historia, Wydawnictwo Czarne, Wydanie I, Wołowiec 2018

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czarne

10 komentarzy:

  1. Nie chcę się czepiać, ale zastanawiam się, czy to nie jest nieścisłość z tym LQBTQIA ponieważ to A czyli chyba Aseksual pojawia się naprawdę od niedawna i odkąd tylko pamiętam, wszyscy przedstawiali LGBT te dwie dodatkowe literki wskoczyły jakoś niedawno więc ciężko mi jakoś odnieść cały termin LQBTQIA do czasów PRL.
    Oczywiście to może być tylko moja pomyłka, ponieważ bardzo niewiele wiem na temat czasów dajmy na to na 50 wstecz.

    Osobiście bardzo lubię takie tematy więc może przeczytam, jeżeli będę mieć okazję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne jasne, termin "LGBTQIA+" był nieznany w czasach PRL-u, co więcej sam termin "LGBT" nie był wtedy w Polsce znany ;). Użyłem go jednak pomimo tego, ponieważ takie osoby (w tym aseksualne) istniały już wtedy, tylko nie mieliśmy dobrych nazw na naszą (tzn. moją) społeczność. Jednak ja to piszę z perspektywy osoby analizującej te zagadnienia kilkadziesiąt lat po nich, kiedy mamy już jakieś nazwy i dlatego po prostu je stosuję. I rzeczywiście "LGBTQIA+" to mniej znane określenie niż "LGBT", ale ja je lubię bardziej ;).

      Usuń
  2. Kurcze, szkoda, ze ta pozycja okazała się tak nudna. Muszę ją sobie odpuścić. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej tak :(. Jeśli interesuje Cię homoseksualność i II Wojna Światowa, to o wiele bardziej polecam "Mężczyzn z różowym trójkątem" Heinza Hegera i Josefa Kohouta ;).

      Usuń
  3. Ech, kiedy czytelnik zagłębia się w danym zagadnieniu czy literackim kręgu kulturowym, to zawsze istnieje ryzyko natknięcia się na pozycje słabsze, które czyta się trochę z wewnętrznego przymusu.

    A niska ocena recenzowanej pozycji jest o tyle rozczarowująca, że Wydawnictwo Czarne uchodzi za ekspertów od dobrze napisanych reportaży.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wewnętrznego przymusu zwłaszcza, gdy to egzemplarz recenzencki ;). Chociaż nie, tak czy inaczej bym nie porzucił, bo to jednak mój temat.

      To prawda, z drugiej strony ostatnio częściej trafiam u nich na słabsze pozycje, zresztą nie tylko ja, co trochę mnie martwi. Ale mam nadzieję, że to przypadek, a nie początek złej passy wydawnictwa :(

      Usuń
  4. Wielka szkoda tak dobrze się zapowiadało ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie ta urywana forma nie przeszkadzała, bo trzeba było składać sobie historie danych osób w całość. Było to oczywiście pewnym wysiłkiem, ale takie utrudnienia według mnie wzbogacają opowieść. Faktem jednak jest, że kobiet było zdecydowanie za mało, ale autor gdzieś wspominał, że miał problem, by do takich osób dotrzeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie nie mam nic przeciwko składaniu sobie historii w całość, ale cóż, nie odpowiadało mi to w tej książce ;).
      Hmm, pamiętam, że czytałem, że miał problem, ale nawet tym kobietom, do których dotarł poświęcił tak mało miejsca, że uważam, że po prostu powinny go dostać dużo więcej - o ich życiu było bardzo mało w porównaniu z życiem tych mężczyzn, do których dotarł.

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - odzew czytających jest dla mnie bardzo ważny, a więc proszę się nie wahać i komentować :). Jednocześnie uprzedzam, że będę bez mrugnięcia okiem usuwać komentarze obraźliwe, rasistowskie, homo- i transfobiczne czy też inne będące formą mowy nienawiści bądź naruszające netykietę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...