niedziela, 16 września 2018

„Dom i jego głowa”, czyli Ivy Compton-Burnett krótki poradnik prowadzenia wojny (dosłownie) domowej — recenzja


Duncan Edgeworth mieszka wraz z żoną, dwoma córkami oraz bratankiem w bliżej nieokreślonym miasteczku (w bliżej nieokreślonym czasie, choć z racji powstania powieści w roku 1935 można obstawiać lata dwudzieste i trzydzieste XX wieku). Żyją w małej społeczności bliskich znajomych, będących również ich sąsiadami, a tło historyczne, jak również szczegóły z życia zawodowego bohaterów pozostają niejasne. Tak naprawdę w pełni zostaję pokazane jedynie dwie rzeczy: relacje pomiędzy członkami tej rodziny oraz zasady rządzące małomiasteczkową, zamkniętą społecznością, których nie tyle łamać się nie powinno, co których absolutnie nikt złamać nie chce, a przynajmniej nie chce, aby ktokolwiek się o tym dowiedział. Powoduje to, że postacie toczą między sobą oraz sąsiadami gry, ukrywają fakty i dbają o to, aby ich sekrety oraz niezgodne z normami społecznymi wydarzenia nie ujrzały światła dziennego. Jak można się domyślić — nie zawsze im się to udaje, a obraz szamotania się w celu zachowania konwenansów pozostaje niezmiernie fascynujący.

Właściwa akcja rozpoczyna się de facto wraz ze śmiercią Ellen, małżonki Duncana, a wydarzenia nabierają rumieńców dopiero po jego powtórnym ożenku z kobietą w wieku jego córek. Jednakże nie jest tak, że jej pojawienie się jest przyczyną dramatu, a rozwiązanie problemów, które pojawiły się wraz z jej obecnością, tego dramatu końcem. Bynajmniej, wydarzenia toczą się bowiem przez kilka lat, a jedne kłopoty prowadzą do kolejnych. Bezpośrednią przyczyną ich wszystkich jest wprawdzie pojawienie się drugiej żony Duncana (ale osoby, które zakładają, że to będzie typowy motyw złej macochy będą bardzo zaskoczone), jednak ta prawdziwa kryje się o wiele głębiej (to nie spoiler, widać to od pierwszej sceny): w zależnościach rodzinnych Edgeworthów, którzy są absolutnie toksyczne i przemocowe. Nie chodzi tu jednak wcale o przemoc fizyczną, lecz tę psychiczną, która ma miejsce w na tyle dużej liczbie domów, że często pozostaje niezauważona.

Bohaterowie żyją pod jarzmem głowy rodziny, Duncana, w ogromnie patriarchalnych stosunkach, poszukują jednak sposobów na uwolnienie się od niego w sposób symboliczny bądź dosłowny i posługują się w tym celu wszelkimi dostępnymi środkami, z manipulacją i złośliwościami na czele. Rodzinę Edgeworthów  (swoją drogą bardzo znaczące nazwisko) charakteryzują nieustanne sprzeczki, gry na emocjach, przemilczenia i pełne dobrze ukrytego sadyzmu słowa, co jest stworzone w sposób absolutnie doskonały. Ivy Compton-Burnett w ogóle jest mistrzynią dialogu — jej bohaterowie charakteryzowani są z rzadka przez to, co robią, a najczęściej przez to co oraz jak mówią. Niemal wyłącznie dzięki dialogom udaje się jej oddać zależności rodzinne oraz charaktery poszczególnych postaci, i to charaktery nakreślone fenomenalnie oraz zaskakująco.

Jest to o tyle istotne, że niemal wszystkie wydarzenia oglądamy z boku, niczym widzowie w teatrze — wiadomym jest, co bohaterowie mówią, ale jedynie czasem to, co robią, ponieważ bardzo wiele ważnych wydarzeń dzieje się właściwie poza kadrem, a czytający dowiadują się o nich od innych postaci, wraz ze wszystkimi możliwymi przekłamaniami i reakcjami na wydarzenia. Coś takiego nie byłoby możliwe bez doskonałych dialogów, dobrze nakreślonych charakterów i autentycznej chemii pomiędzy postaciami. Zabieg ukrywania wydarzeń i przedstawiania ich czytającym niejako z drugiej ręki pozwala na swoistą grę z nimi — pojawia się jakieś wydarzenie, którego sens bądź przyczynę poznaje się dopiero wiele stron później, gdy bohaterowie zaczną w rozmowie je sobie wyjaśniać (przy czym naprawdę sobie, a nie czytającym), choć można domyślić się części rzeczy przy bardzo uważnej lekturze. Nie jest to jednak powieść do powolnego smakowania, bowiem wciąga szalenie, więc tym łatwiej jest przegapić znaczące chwile czy słowa, które mogą coś sugerować, najczęściej wplecione pomiędzy inne informacje. Co więcej, Ivy Compton-Burnett i tak nie wyjawia wszystkiego, kilka smaczków pozostawiając do rozgryzienia czytającym.

Gra z czytelnikiem grą z czytelnikiem, u Ivy Compton-Burnett jednak nie o to chodzi, a o pokazanie relacji rodzinnych, ich toksyczności czy dbania o pozory, a także amoralności, która kryje się gdzieś w ludziach i odzywa się podczas niektórych bitew w wojnie toczącej się w domu. Dom i jego głowa, jeśli czytany z rozwagą, może przede wszystkim zmusić to refleksji na temat życia rodzinnego i tego, czy i na ile jest ono zbudowane na bliskości — nie tylko życia rodzinnego Edgeworthów, ale również naszego, bowiem wydźwięk całej historii jest bardzo uniwersalny. To powieść, która ukazuje, z jak niskich pobudek czasem działamy i co potrafimy zrobić, aby osiągnąć własne cele. Bierzcie i czytajcie, bo aż żal, że tak mało osób to zna. Choć korzystania z edgeworthowskich sposobów prowadzenia wojny domowej bym odradzał.

Moja ocena: 8/10

Ivy Compton-Burnett, Dom i jego głowa, Grupa Wydawnicza Foksal, Wydanie I, Warszawa 2014
Tłumaczenie: Jolanta Kozak
Tytuł oryginalny: the House and Its Head
Posłowie: Francine Prose
Seria: Nowy Kanon

9 komentarzy:

  1. Doskonała książka. Masz rację, szalenie wciąga. I też podziwiam ten sposób pisania dialogów, każdy mówi inaczej i nie ma w tym żadnego wodolejstwa. I te wszystkie gry słowne i to, jak jedno wypowiedziane zdanie wystarczająco określa człowieka. A Duncan to paskudny typ. Ogólnie, straszna atmosfera panuje w powieści, toksyczność na całego. Ale za to jak świetnie przedstawiona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, cieszę się, że to znasz, bo autentycznie byłem przekonany, że absolutnie nikt tego nie czytał ;). Zgadzam się z każdym Twoim słowem! Też byłem zdumiony toksycznością ich relacji. I zachwycony ich pokazaniem ;).

      Usuń
  2. Po takiej recenzji muszę koniecznie ją przeczytać! Jestem szczerze zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, sięgaj, mam nadzieję, że Ci się spodoba :)

      Usuń
  3. Trochę mam obaw związanych z tą książką, nie wiem, czy dam radę zmierzyć się z powieścią, w której życie zostaje sprowadzone do niekończących się rozmów, jak sam piszesz - teatralnych, sztucznych i pozorowanych. Dialogów, które maskują realne problemy, życie, emocje. Kwintesencja brytyjskości epoki wiktoriańskiej, kiedy życie towarzyskie wydawało się (było) najważniejsze, tak jak zachowanie pozorów, ochrona wizerunku rodziny. To mogę lubić u Jane Austen, ale ona pisała z ogromnym wdziękiem. Jak to jest u pani Ivy Compton-Burnett? Chyba sama muszę się przekonać. A swoją drogą czy mógłbyś sprawdzić jaki obraz jest na okładce? Czy bohaterki powieści zajmują się czytaniem i co czytają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo tych rozmów, nie jest wcale trudno dostrzec to, co bohaterowie myślą i generalnie nie jest to niezrozumiałe, poza nielicznymi fragmentami, kiedy naprawdę można coś przegapić. Nie jest to w gruncie rzeczy jakaś bardzo ciężka powieść, więc myślę, że powinnaś dać radę ;). (Np. Mo Yan potrafi być o wiele cięższy emocjonalnie).
      Bohaterki niemal nic nie czytają, z wyjątkiem jednej, ale nie wiadomo, co konkretnie ona czyta. Przeczytać coś chce natomiast bratanek Duncana, ale wuj mu nie pozwala, i w posłowiu Francine Prose mówi, że najprawdopodobniej chłopak chce poznać książkę Darwina ;).
      A na okładce jest zdjęcie i podane jest jedynie, że Copryrights by Hulton Archive/Getty Images, więc niestety raczej się nie dowiemy, o co chodzi ;).

      Usuń
  4. Super! Jak już kiedyś wspominałem, mam tę książkę na półce i cieszę się, że to taka intrygująca lektura. Motyw masek, form, czy wszelakiej maści upupiania to fascynująca sprawa. Wydaje się, że ten zabieg ze zredukowaniem powieści głównie do dialogów jest jak najbardziej zasadny - dzięki temu jeszcze mocniej przekonujemy się, że te same wydarzenia mogą jawić się jako zupełnie różne, w zależności od tego, z jakiej perspektywy będą one przybliżane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, te dialogi to doskonały pomysł, zwłaszcza że, tutaj pozwalają w pewien sposób dojrzeć to, co jest pod maską, dzięki kontrastowi słów i zachowań różnych bohaterów. Myślę, że Ci się spodoba :).
      I przepraszam, że wczoraj odpowiedziałem na wszystkie komentarze oprócz Twojego, ale jechałem gdzieś i nie zdążyłem napisac odpowiedzi, bo musiałem już wychodzić na pociąg :|.

      Usuń
  5. Wynn casino opens in Las Vegas - FilmfileEurope
    Wynn's first hotel casino in Las หาเงินออนไลน์ Vegas since opening https://febcasino.com/review/merit-casino/ its 토토 사이트 doors in 1996, Wynn Las Vegas is 1xbet login the first hotel microtouch solo titanium on the Strip to offer such a large selection of

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - odzew czytających jest dla mnie bardzo ważny, a więc proszę się nie wahać i komentować :). Jednocześnie uprzedzam, że będę bez mrugnięcia okiem usuwać komentarze obraźliwe, rasistowskie, homo- i transfobiczne czy też inne będące formą mowy nienawiści bądź naruszające netykietę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...