Równo rok temu, dnia 5 marca 2017 roku, opublikowałem tutaj swoją pierwszą recenzję. Nie jestem z niej w tym momencie dumny i obecnie napisałbym ją lepiej, ale nie zmienia to faktu, iż to właśnie od Zaprzysiężonej dziewicy Elviry Dones (powieść dotycząca płci kulturowej, jakżeby inaczej) wszystko się zaczęło. Od tamtej chwili upłynęło pełnych 365 dni, równo 50 recenzji (w tym jedna filmowa i cztery mangowo-komiksowe), jeden post będący ni to recenzją, ni to relacją (z wystawy Zdzisława Beksińskiego), a także trzy posty o na różne inne tematy. Brzmi zadowalająco.
Gdy rok temu zakładałem tego bloga, nie miałem wobec niego zupełnie żadnych oczekiwań i chciałem jedynie pisać o książkach w miejscu należącym tylko i wyłącznie do mnie (cóż, Blogger jest częścią Google, więc aż tak idealnie to nie działa, ale wiecie, o co mi chodzi 😉). Miejsce, które powstało, okazało się być czymś zupełnie innym, a kierunek, jaki obrało moje życie, przeszedł (nie tylko z powodu bloga) moje najśmielsze oczekiwania. Ale o tym za chwilę.
Aby zrozumieć mój zachwyt spowodowany tym, czym stało się dla mnie blogowanie, musicie najpierw wiedzieć, że jestem typem osoby, która zazwyczaj nie może się nigdzie odnaleźć i bardzo rzadko czuje, że należy do jakiegoś miejsca lub jest częścią jakiejś grupy społecznej. Przez bardzo długi czas mojego życia miałem doświadczenie tylko jednego miejsca, w którym czułem się na swoim miejscu, lecz stało się tak, że na początku zeszłego roku założyłem bloga, a chwilę później zaangażowałem się w działalność na rzecz osób LGBTQIA+. Nie będę się teraz rozwodził nad tym pierwszym doświadczeniem ani nad tym, jak zmieniło mnie odnalezienie innych osób LGBTQIA+ (nawet częściowo podobnych do mnie! toż to szok!), choć oni również znacząco przyczynili się do zmian w moim życiu, ale skupię się na blogu, który stał się dla mnie drugim w ciągu całego mojego życia miejscem, do którego czuję, że należę.
Nie jest to jednak oczywiście kwestia bloga samego w sobie, ale Was, czytelników i czytelniczek, czyli wielu fantastycznych ludzi, których poznałem po założeniu Transa Książkowego, a którzy odwiedzacie mojego bloga, czytacie moje posty i komentujecie je, jak również czytacie liczne posty na Facebooku bloga i piszecie swoje opinie. Przez to wszystko wielokrotnie podnosicie mnie na duchu, sprawiacie, że chcę pisać dalej i wspieracie mnie w byciu osobą transpłciową, a zatem powodujecie, że w końcu czuję się gdzieś — i to nie byle gdzie, ale w sieci, czyli miejscu, po którym nigdy bym się tego nie spodziewał — na swoim miejscu.
Dlatego ogromnie Wam dziękuję za Waszą obecność tu: za to, że mnie odwiedzacie, czytacie i komentujecie moje posty, a także za wszystkie dyskusje zarówno tutaj, jak i na Facebooku, te poświęcone książkom, literaturze czy feminizmowi (oraz wszystkiemu innemu), publiczne, jak i prywatne; za wszystkie momenty, kiedy się ze mną zgadzaliście i zgadzałyście, jak i gdy się nie zgadzaliśmy; za chwile, w których ja Was do czegoś przekonałem, a bardziej nawet za te, w których to Wy mnie do czegoś przekonałyście i przekonaliście — i w kwestiach literackich, i społecznych. Dziękuję za polecanie mi tych wszystkich książek, które mi poleciliście i poleciłyście, za parokrotną zmianę mojej perspektywy, a także za wspólne śmianie się z rzeczy mądrych i głupich, za długie mailowe dyskusje oraz dzienne i nocne rozmowy na Facebooku. Także za wsparcie w mojej transpłciowości — nie chcę powiedzieć, że bez Was nie zrobiłbym tego wszystkiego, co zrobiłem ostatnio, ale na pewno nie zrobiłbym tego tak szybko i nie czuł się tak pewnie. Wiem, że nie wiecie w tym momencie, o które rzeczy w moim życiu chodzi, są to bowiem prywatne chwile, którymi nie chcę się dzielić publicznie, ale chcę, abyście wiedziały i wiedzieli, że bez Was byłoby mi z tym wszystkim o wiele trudniej.
Ten rok — rok, w którym założyłem bloga, zacząłem się angażować w walkę o równość społeczną, ogarnąłem (w bardzo dużym stopniu) własną transpłciowość i swoje życie z nią związane — ogromnie zmienił moje życie. Dziękuję.
Kończąc już te ckliwie wywody, obiecuję, że za rok będzie tu mniej emocji, chyba że znowu moje życie wywróci się do góry nogami 😉. Postaram się też wymyślić jakiś ciekawszy post urodzinowy na przyszłe urodziny, choć z drugiej strony skoro na co dzień piszę bez emocji, to chyba raz na rok mogę dać się im trochę ponieść 😉. No i znając siebie samego na pewno zapomniałem podziękować Wam za jeszcze coś ważnego albo napisać o czymś istotnym; jeśli ktoś poczuł się pominięty, to przepraszam, ale na pewno o niej lub nim pamiętam (tylko akurat nie w momencie pisania tego tekstu 😛). I żeby była sprawa jasna: ja naprawdę myślę to wszystko, o czym napisałem powyżej, dlatego chciałem Was powiadomić o tym, jak ważni i ważne dla mnie jesteście.
Ściskam Was mocno (wszystkimi mackami)! 😊💚🐙
Grunt to pozytywne emocje, a ten post wręcz od nich kipi, więc dla mnie wpis jest jak najbardziej w porządku. Pozdrawiam serdecznie, życząc jednocześnie wytrwałości w blogowaniu oraz życiu według własnego konceptu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wpis się podobał i ślicznie dziękuję :). Uściski!
Usuń"jestem typem osoby, która zazwyczaj nie może się nigdzie odnaleźć i bardzo rzadko czuje, że należy do jakiegoś miejsca lub jest częścią jakiejś grupy społecznej"
OdpowiedzUsuńBlog jest miejscem stworzonym przez ciebie i dlatego czujesz się tu w pełni dobrze. Społeczeństwo rządzi się swoimi prawami, a twój blog twoimi.
Gratuluję roku i życzę kolejnych owocnych lat blogowania :)
No tak, rzeczywiście, to w sumie bardzo logiczne :P. Z drugiej strony - gdyby nie znaleźli mnie odpowiedni czytelnicy, to mimo że blog jest mój, nie czułbym się tu wcale aż tak super :).
UsuńDziękuję :*.
Gratulacje i życzenia wytrwałości :D I przyjemnego czytania Whartona :P
OdpowiedzUsuńHaha, dziękuję :D.
UsuńGratuluję! Życzę wielu, wielu lat blogowania w poczuciu spełnienia. Pozytywna energia to podstawa, a ta z Ciebie bije, więc wszystko, co najlepsze, jeszcze przed Tobą:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :D. Ha, zawsze mi się wydawało, że jestem pozytywną osobą, ale w sumie nie byłem pewien, czy inni też mnie tak postrzegają - cieszę się, że tak jest :). Pozdrowienia!
UsuńGratuluję ci 12 miesięcy prowadzenia bloga ❤ jestem zachwycona nazwą twojego bloga, autentycznie 💪
OdpowiedzUsuńDziękuję i bardzo mi z tego powodu miło, bo nie spodziewałem się, że komuś ta nazwa aż tak przypadnie do gustu :D.
UsuńSzczere gratulacje. Okazuje się, że założenie bloga szło w parze ze zmianami w Twoim życiu. Życzę Ci zapału oraz wytrwałości. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :*.
UsuńRok? A kiedy to zleciało? ;) Cieszę się, że piszesz o tym miejscu tak otwarcie - to Twoje miejsce, istniejące na Twoich zasadach. Jak ktoś Cię wkurzy w komentarzu, to możesz go wypieprzyć. Jest bezpieczne i umożliwiające rozmawianie z ludźmi, którzy mają podobne pasje do Twoich. Czego chcieć więcej? :) Mam nadzieję, że poblogujesz jeszcze kolejne latka i będziesz nadal tak samo z tego zadowolony. Oby!
OdpowiedzUsuńHa, na razie nigdzie się nie wybieram i w tym momencie nie wyobrażam sobie życia bez pisania, a ponieważ przez prawie całe życie coś skrobię w tej lub innej formie, to myślę, że jeszcze długo będę pisał :). Też mam nadzieję, że nadal z taką samą satysfakcją :).
UsuńGratuluję rocznicy. Miło się czyta taki szczery, przepełniony entuzjazmem wpis. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo się cieszę :).
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń