Powieść tej albańskiej pisarki opowiada o Hanie – kobiecie, która z pewnych przyczyn zdecydowała się na pełnienie w albańskim społeczeństwie męskiej roli płciowej. Jest to zgodne z prawem Kanun, obowiązującym do niedawna (a może nadal obowiązującym? nie mam na ten temat informacji) w górzystych rejonach Albanii. Prawo to dotyczy na przykład tego, że kobieta nie może żyć samodzielnie, w związku z tym jeśli chce to robić – lub jeśli zmarli wszyscy męscy członkowie rodziny – musi w oczach społeczeństwa stać się mężczyzną.
Historia głównej bohaterski zaczyna się w momencie jej emigracji do Stanów Zjednoczonych, gdzie próbuje ona rozpocząć swoje życie na nowo, i obfituje w liczne retrospekcje pozwalające poznać jej młodość oraz przyczynę podjęcia przez nią decyzji o staniu się mężczyzną. Poznajemy także trochę kultury Albanii (zwłaszcza północnej) i emocje towarzyszące Hanie na różnych etapach jej życia. Niestety jednak książka pozbawiona jest głębszej analizy psychologicznej Hany, przynajmniej do ostatniego rozdziału, w którym jej emocje i myśli pokazane są o wiele lepiej i dokładniej, ale wtedy siłą rzeczy nie mamy już tak dobrej analizy jej wcześniejszych zachowań. Na szczęście da się to jednak w końcowym rozrachunku przełknąć.
Nie jest to jednak niestety jedyny minus – drugim jest fabuła. Odniosłam wrażenie, że momentami akcja trochę się wlecze, aby dopiero przy końcu przyspieszyć. Poza tym życiu Hany w Ameryce było poświęcone trochę za mało miejsca. Powieść ma stosunkowo dużo przeskoków pomiędzy różnymi wydarzeniami, przypomina to czasem poszczególne scenki z życia bohaterki, w których bez najmniejszego problemu można się połapać, ale brak do nich niestety dobrego wprowadzenia.
Po trzecie – styl. Autorka przy opisach posługuje się czasem jakimś całkiem zgrabnym porównaniem lub metaforą, jednak gdy zaczyna opisywać właściwe wydarzenia, zapomina jakby jakim stylem planowała pisać. Nie mówię tu o wypowiedziach bohaterów, którzy w dużej mierze są niewykształceni i nie mogliby posługiwać się kwiecistym językiem – chodzi o to, co „mówi” narrator opisując to, co się dzieje. Być może, gdyby całość była napisana prostym językiem nie przeszkadzałby mi on zupełnie, ale ten brak ujednolicenia rzuca się w oczy.
Mimo tego, że rozwodziłam się nad trzema dużymi minusami, nie jest to książka zła, tylko zwyczajnie dobra. Pozwala poznać trochę kulturę północnej Albanii (choć ten, który traktowałby ją jako źródło wiedzy o tym kraju, byłby zawiedziony) i sytuację zaprzysiężonych dziewic, a właściwie jednej, ale na tej postawie można wnioskować na temat życia innych. W gruncie rzeczy byłaby to zupełnie przeciętna książka gdyby nie to, że porusza tak nietypowy temat i to zainteresowanym tym tematem należy ją polecać, jednak nawet wtedy nie należy (niestety) oczekiwać fajerwerków.
Jest jeszcze coś, co mi się nie podobało, ale to już kwestia wydania, nie powieści: opis z okładki. Zawiera on sformułowanie, że nawet ci, którzy, znając ten egzotyczny obyczaj, rozszyfrują tożsamość głównego bohatera – zagubionego na lotnisku w Waszyngtonie młodego Albańczyka, Marka Dody – otóż dowiadujemy się kim jest Mark Doda na pierwszej stronie powieści. Naprawdę. Nie ma co rozszyfrowywać. Patrząc na moją napisaną wyżej opinię, można by uznać, że zawiera spoilery; jednak to, co można za nie uznać powinno moim zdaniem być napisane w opisie książki. Tak błędnego opisu to ja jeszcze nie czytałam, a ten kto go pisał chyba tej powieści zwyczajnie nie czytał.
Moja ocena: 6/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze - odzew czytających jest dla mnie bardzo ważny, a więc proszę się nie wahać i komentować :). Jednocześnie uprzedzam, że będę bez mrugnięcia okiem usuwać komentarze obraźliwe, rasistowskie, homo- i transfobiczne czy też inne będące formą mowy nienawiści bądź naruszające netykietę.