Czekałam na taką powieść od czasu Krótkich wywiadów z paskudnymi ludźmi Wallace'a - mówię poważnie, od skończenia tamtej książki czułam deficyt trudnej, wymagającej długich rozmyślań prozy. I w końcu jest! Anna In w grobowcach świata - zapewne najlepsza książka, jaką ostatnio przeczytałam.
Jest miasto. Miasto, będące metaforą świata, w którym wszystkie jego elementy są odzwierciedleniami elementów naszej rzeczywistości, skupionymi jak w soczewce; miasto, pnące się w górę i w górę, a w jego głąb nie dochodzą słoneczne promienie, z biegiem lat, w miarę budowania kolejnych pięter nasilała się jego alergia na słońce. Zastępują je białe jarzeniowe lampy i kolorowe neony. Na samej górze mieszkają ojcowie, zaś na samym dole są grobowce, czyli zejście do krainy umarłych. A w mieście mieszka Anna In, In Anna, dobra, silna i czuła, wojowniczka i opiekunka, której domeną jest wszystko, co żywe. Postanawia zstąpić do grobowców, aby spotkać się ze swoją siostrą, panią rządzącą w świecie zmarłych. Dlaczego, co ją tam ciągnie, co każe wejść do miejsca, z którego już wyjścia nie ma?
Bardzo wiele elementów w powieści zbudowanych jest na zasadzie kontrastu. Miasto, z pozoru cudowna konstrukcja, a okazująca się opresyjną i kryjącą w sobie liczne nierówności społeczne pomiędzy uzdolnionymi, bogatymi, żyjącymi na szczycie ojcami, a biedotą, wręcz niewolniczo pracującymi służącymi, którzy nie posiadają nawet domów. W opozycji do niego jest to, co jest poza miastem (wiem, brzmi to trochę głupio, ale ta przestrzeń nie ma nazwy, jest po prostu poza miastem), miejsce z pozoru umarłe, ale kryjące w sobie życiodajną siłę. Jest także Anna In, pani życia i metafora powrotów, bowiem na przemian dojrzewa i młodnieje oraz jej siostra, pani śmierci, władczyni krainy umarłych, z której powrotu nie ma. Chciałoby się powiedzieć, że obie siostry to dwa zupełnie różne bieguny, ale przy bliższym poznaniu okazują się bliźniaczo podobne, co tylko potęguje fakt, że rzeczywiście są bliźniaczkami. To, co jest ze sobą w kontraście w powieści, jest jak ying i yang - uzupełnia się. Tak samo przeszłość i przyszłość różnią się tylko jedną samogłoską. "E" przechodzi w "y", i brzmi to jak zawołanie.
Anna In w grobowcach świata opowiada na nowo sumeryjski mit i jak typowy mit jest także opowieścią o naszym świecie i o nas samych, powieścią silnie uniwersalną i dotyczącą ponadczasowych problemów. Anna In, bogini, jak człowiek musi zmierzyć się ze śmiercią, która jej dotyka, Nina Szubur - z utratą bliskiej osoby, zaś Anna Geszti ze zdolnością do największego poświęcenia dla ukochanej osoby. Uniwersalności dopełnia także sposób wypowiadania się postaci - Nina Szubur mówi o sobie ja, Nina Szubur, ja każda, która opowiadam, i tak samo prezentują siebie inni bohaterowie - ja, Neti, ja każdy, który opowiadam albo ja, Anna Geszti, Gesztianna, każda, która rozumiem sny.
W Annie In w grobowcach świata bardzo duże znaczenie ma motyw pseudo-rozumnego myślenia ludzi, którzy próbują wypełniać reguły co do joty, ślepo podążając za zasadami i nie posiadając serca, które pozwoliłoby im dostrzec bezsens ich działań. Olga Tokarczuk portretuje ludzi posiadających władzę i wyzbytych wszelkich uczuć, których nie obchodzi nikt poza nimi samymi i ich własnym dobrem, a tylko jeśli przyniesie im to korzyść, będą pomagać innym (jednak to nie tylko symbol tego, że "zwykli" ludzie, o ile można o kimś tak powiedzieć, są marionetkami w rękach władzy - to także symbol tego, że wszyscy jesteśmy marionetkami w rękach czegoś większego, potężniejszego od nas: losu, Boga, przeznaczenia - zależy w co kto wierzy). Usadowieni na najwyższych piętrach budynków, za wygodnymi biurkami, chcą, aby cały świat był ich własnością, a ludzi traktują jedynie jak własne zabawki, o które troszczą się tylko pozornie. Chcą mieć władzę nad życiem i nad każdą jego domeną, tworzą nowe prawa i pragną mieć regułki na wszystko, nawet na to, co nie podlega ich władzy, jak czas, na co wskazują słowa jednego z ojców: Trzeba będzie zmienić parametry świata, obliczyć nowe równania czasu, nie funkcja liniowa, lecz okrąg, może elipsa...
Czas - to właśnie na niego Tokarczuk kładzie w powieści największy nacisk. Pokazuje przemijanie ludzkiego życia, przekonanie, że jesteśmy jednorazowi, a dane nam życie musimy wykorzystać najlepiej, jak umiemy, bowiem za nas nikt tego nie zrobi, tak samo jak nikt nie naprawi naszych błędów i nam nie pomoże. Autorka pokazuje ludzki strach przed śmiercią, przed nieznanym, strach, który dotyka nas wszystkich i któremu musimy stawić czoła, bo tylko wtedy możemy z nim wygrać, a takie pokonanie strachu skutkuje pewną zmianą w nas samych. Śmierci oraz tego, co będzie po niej, boją się wszyscy, bez względu na pozycję społeczną, bo, jak się zdaje, nie ma od niej ucieczki. Tokarczuk pokazuje jednak że ci, których kochamy, będą po śmierci pielęgnować pamięć o nas i zawsze coś po nas zostanie, jakiś okruch i ślad, więc choć umieramy, w jakiś sposób jesteśmy nadal, choćby tylko pod postacią historii spisanej na glinianych tabliczkach. Oczywiście zawsze prędzej czy później i to rozpadnie się w pył, jednak będą z tego czerpać - dosłownie i w przenośni - przyszłe pokolenia. Autorka obrazuje również odwieczną próbę przeniknięcia tajemnicy śmierci, zbadania jej, odkrycia tego, co kryje się po drugiej stronie i opowiedzenia o niej innym, którzy najchętniej by nad nią zapanowali. Rozmyślania o życiu nie ograniczają się jednak tylko do jego końca, ale i początku - Skąd przyszło to coś, to życie? Gdzie było do tej pory?
To jednak nie jedyne tematy poruszane przez autorkę w powieści. Tak naprawdę Tokarczuk tworzy prozę opowiadającą po prostu o człowieczej naturze w jej blaskach i cieniach, o naszym życiu i świecie. O ludziach mówi, że są krusi i żyją bardzo krótko; ledwie się czegoś nauczą, a już zapominają; ledwie pochwycą sens, a już popadają w demencję (znowu przemijanie, tym razem nie fizyczne, lecz psychiczne). Ważne jest także zwrócenie uwagi na to, jak traktowani są wszyscy ci, którzy służą wyżej postawionym, rikszarze i służący. Podczas rozmowy z jednym z tych ostatnich Nina Szubur zauważa: kiedy się mu przyjrzeć z bliska, przypomina nawet człowieka, nie służącego - to właśnie znak, że służbę często się odczłowiecza. Ponadto autorka niezwykle często wkłada w usta bohaterów wiele przemyśleń i bystrych spostrzeżeń, czasem kilku zdaniowych, które można spokojnie cytować bez podawania kontekstu, a które zmuszają do zastanowienia się, choć przez chwilę, nad treścią, którą w sobie niosą. Tym samym zwiększają ilość tematów, które podejmuje autorka, ale nie podobna ich tu wszystkich wymienić. Przykładem niech będzie zdanie: gdy tylko coś zostanie obdarzone choć niewielką świadomością, od razu zaczyna mieć bardzo wysokie mniemanie o sobie. Ważne jest także pokazanie wagi empatii czy też archetypiczny obraz matki, osoby dającej życie, bez słowa skargi opiekującej się dziećmi, ale także gotowej do bezkompromisowej walki o nie.
Tokarczuk daje w tej powieści niesamowity popis wyobraźni, prezentując zupełnie niepowtarzalną historię o mieście, będącym odzwierciedleniem naszego świata oraz o ludziach i bogach takich jak my sami. Anna In w grobowcach świata to powieść pełna motywów, tematów i nawiązań, a ja na pewno nie wyłapałam wszystkich, ba, nawet wszystkich wyłapanych nie rozwinęłam, a o tym, czego nie jestem pewna, w ogóle nie wspomniałam. Autorka podejmuje się trudnej próby opowiedzenia o czasie, śmierci i o człowieku, ale wychodzi z tej próby zwycięsko. Historia, którą opowiada Tokarczuk jest wymagająca, ale warta wysiłku, bowiem przepełniają ją uniwersalne, ponadczasowe prawdy które tylko czekają na odkrycie, do czego bardzo serdecznie zachęcam.
Moja ocena: 9/10
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Olgi Tokarczuk Anna In w grobowcach świata, Wydawnictwo Literackie, 2015
Tokarczuk daje w tej powieści niesamowity popis wyobraźni, prezentując zupełnie niepowtarzalną historię o mieście, będącym odzwierciedleniem naszego świata oraz o ludziach i bogach takich jak my sami. Anna In w grobowcach świata to powieść pełna motywów, tematów i nawiązań, a ja na pewno nie wyłapałam wszystkich, ba, nawet wszystkich wyłapanych nie rozwinęłam, a o tym, czego nie jestem pewna, w ogóle nie wspomniałam. Autorka podejmuje się trudnej próby opowiedzenia o czasie, śmierci i o człowieku, ale wychodzi z tej próby zwycięsko. Historia, którą opowiada Tokarczuk jest wymagająca, ale warta wysiłku, bowiem przepełniają ją uniwersalne, ponadczasowe prawdy które tylko czekają na odkrycie, do czego bardzo serdecznie zachęcam.
Moja ocena: 9/10
Wszystkie cytaty pochodzą z książki Olgi Tokarczuk Anna In w grobowcach świata, Wydawnictwo Literackie, 2015
Świetna recenzja! Naprawdę bardzo ciekawie przedstawiłaś swoje przemyślenia. Tak myślałam,że "Anna In w grobowcach świata" Ci się spodoba. :) Sama czytałam ją już bardzo dawno temu (jeszcze w liceum) i pamiętam, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Jednak przekonałaś mnie, że pora ją sobie odświeżyć. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) Przypomnij ją sobie koniecznie w takim razie. :)
UsuńTokarczuk to moje wielkie zaniedbanie, ale dzisiaj je wreszcie nadrobię, bo zaczynam "Dom dzienny, dom nocny". Jeśli mi się spodoba, to wkrótce sięgnę po "Prowadź swój pług przez kości umarłych" (coby móc wreszcie "Pokot" obejrzeć), ale na trzecim miejscu będzie "Anna In" :D
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na Twoją opinię z niecierpliwością, bo sama ostrzę sobie zęby na "Dom dzienny, dom nocny", zresztą na "Prowadź..." również - po prawdzie to tę książkę miałam zamiar teraz czytać, ale przez recenzję Ambrose'a nabrałam ochoty właśnie na "Annę In...". Cieszę się, że Cię do książki zachęciłam. :D
UsuńNo dobra, to teraz mam motywację, żeby do Tokarczuk wrócić i przeczytać także "Annę In...". Na półce czeka "Gra na wielu bębenkach", ale jakoś zabrać się nie mogę.
OdpowiedzUsuńJak już Cię Tokarczuk porwała, to polecam "Dom dzienny, dom nocny" - kocham tę powieść, czytałam ją wiele razy i pisałam licencjat o motywach androgynicznych, które w niej występują. Myślę, że chociażby przez wzgląd na ten temat ta książka może Ci się spodobać :).
To może zamiast zabierać się do "Gry na wielu bębenkach", kup sobie "Annę In..."? Wtedy po jej przeczytaniu może wejdziesz w ciąg i sięgniesz też po tamto. :)
UsuńNa temat "Domu dziennego..." już słyszałam, że są tam wątki związane z płcią, dlatego koniecznie muszę ją przeczytać, ale wszystkie książki Tokarczuk tak bardzo chcę kiedyś przeczytać, że nie wiem, czy to po nią sięgnę w następnej kolejności - zależy od ochoty w danej chwili. :) Niemniej bardzo zainteresował mnie Twój licencjat - jak przeczytam "Dom dzienny, dom nocny" i nie zapomnę, to będę Cię męczyć pytaniami o Twoją analizę motywu. :D
Ha, czułem, czułem, że książka przypadnie Ci do gustu i ogromnie się cieszę, że tak się stało, bowiem ja również byłem nią oczarowany. Bardzo ciekawa recenzja - zwróciłaś uwagę na kilka aspektów, które mi umknęły. Interesująca jest ta koncentracja na społecznych nierównościach (a sam pomysł autorki, by służących "zredukować" jako ludzi i na wpół zautomatyzować jest po prostu fantastyczny).
OdpowiedzUsuńDziękuję. :) Zgadzam się, skupienie się na nierównościach robi wrażenie, na mnie również z powodu całej swojej symboliki. I rikszarze, zrośnięci ze swymi rikszami, też byli fantastyczni! W ogóle Tokarczuk wprowadza mnóstwo takich drobnych elementów, które bardzo dodają jej wizji smaczku. :)
UsuńZuzanno, bardzo się cieszę, że Tokarczuk tu zagościła, bo choć, ja jej jeszcze nie poznałem, to jednak nazwisko to gdzieś już majaczy na horyzoncie i jeśli nie jesienią/zimą, to pewnie na początku przyszłego roku dam jej szansę. A tymczasem mam nadzieję, że pojawią się u Ciebie kolejne jej recenzję, z których chętnie skorzystam, aby wybrać idealny dla siebie tytuł autorki :) Strasznie ciężka sprawa akurat z tą książką - jestem rozdarty, bo tyle aspektów mnie w niej intryguje, co odpycha. Sumeryjski mit, boginie - to zdecydowanie nie dla mnie, ale reszta już mocno przyciąga.
OdpowiedzUsuńHmm, to muszę Cię zawieźć - wprawdzie mam w planach przeczytać w przyszłości wszystkie książki Tokarczuk, ale lubię bardzo dużą różnorodność, więc o ile nie pałam ogromnym uwielbieniem do twórczości danego pisarza lub pisarki - a do Tokarczuk pałam uwielbieniem w stopniu umiarkowanym - to nie sięgam po więcej niż jedną książkę danego autora/autorki rocznie... Więc raczej nie spodziewam się, że sięgnę po nią w najbliższym czasie i obawiam się, że będziesz musiał zdecydować się na podstawie recenzji z LC lub jakiegoś innego bloga. :/
UsuńTo może w takim razie "Prawiek i inne czasy" albo "Bieguni" Ci się spodobają? :) Czytałam tylko tę drogą, ale z tego co wiem, obie są już kultowe i bardzo dobre. :)
Koniecznie muszę zapoznać się z książką, jestem bardzo ciekawa jak się w niej odnajdę. Zapowiada się interesująco. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Polecam, bo rzeczywiście warto ją przeczytać. :) Mam nadzieję, że Ci się spodoba. :)
Usuń