niedziela, 21 października 2018

Wielogłowa hydra światowej fantastyki albo „Kroniki Amberu” (tom I) Rogera Zelaznego — recenzja

Moją ulubioną sceną z Kronik Amberu jest ta, w której główny bohater, Corwin, schodzi do pewnego strzeżonego miejsca w lochach pałacu i spotyka tam strażnika Rogera. Pyta go, czy lubi to stanowisko — w końcu to dość nietypowe miejsce pracy — a ten opowiada, że owszem, ponieważ gdy jest sam w lochach, może spokojnie pracować nad pewnymi fragmentami książki, którą pisze. Tworzy on bowiem filozoficzną powieść z elementami grozy i szaleństwa (s. 443). Jeśli nie znacie jeszcze Kronik Amberu, to możecie nie domyślić się, że Corwin spotkał w podziemiach samego autora, Rogera Zelaznego. Przełamanie czwartej ściany? Jak najbardziej. A przy okazji coś bardzo wpisującego się w zasady świata powieści oraz mniej-więcej opisanie przez autora swojej własnej powieści. Mniej-więcej, bowiem grozy i szaleństwa nie wyczuwa się tam aż tak wiele, natomiast filozofię — jak najbardziej.


Moje wydanie I tomu Kronik Amberu składa się de facto z pięciu pierwszych części cyklu (jest ich dziesięć), które same tworzą zamkniętą całość i domykają wszystkie wątki, sprawia to jednak, że napisanie o całej książce staje się przedsięwzięciem dość trudnym. Zaczyna się ona od tego, że Corwin budzi się pozbawiony pamięci w prywatnej klinice i postanawia uciec oraz dowiedzieć się, dlaczego był tam przetrzymywany. Zważywszy na to, że pierwsza część nosi tytuł Dziewięciu książąt Amberu, nie będzie chyba spoilerem jeśli napiszę, że główny bohater okazuje się być jednym z owych książąt, a władzę w Amberze sprawuje jego znienawidzony brat. Jeśli po tym myślicie, że wiecie o co chodzi, to jesteście w bardzo dużym błędzie.

Po początkowych rozdziałach można dojść do wniosku, że Kroniki Amberu to coś w rodzaju Gry o tron, tylko z dużo ciekawszymi i bardziej skomplikowanymi spiskami i intrygami, zwłaszcza z uwagi na narrację pierwszoosobową oraz brak znajomości przez Corwina tego, co się działo na przestrzeni lat. Dzięki temu wiemy dokładnie to samo co on (czyli z początku nic), a nie — jak w przypadku wspomnianej już serii George'a Martina — że kibicujemy komuś i cieszymy się (bądź nie) gdy umiera. Brak tu szafowania na prawo i lewo śmierciami bohaterów, a intryga i fabuła są o wiele dokładniej przemyślane, bowiem Kroniki Amberu wcale nie okazują się być drugą (tzn. pierwszą) Grą o tron, a czymś o wiele bardziej majestatycznym. Chciałoby się porównać tę książkę do czegoś, jakiegoś innego działa, aby pokazać jej wielkość i stopień przemyślenia wszystkiego, jednak nie ma do czego, nie ma bowiem dzieła, które byłoby bardziej przemyślane, w którym autor doskonale i powoli odsłaniałby karty, a także odkrywał coraz to nowe tajemnice świata i bohaterów, które wywracałyby naszą wiedzę o sto osiemdziesiąt stopni i kazały ciągle rewidować to, co zakładamy, stopniowo ukazując rozmach tego świata. Jeżeli Kroniki Amberu można do czegoś porównać, to tylko do mitologicznej hydry, której głowy są tajemnicami, bowiem poznanie jednej tajemnicy, tak jak odcięcie jednej głowy hydrze, sprawia, że pojawiają się na jej miejsce kolejne.

To absolutnie najlepsza powieść fantastyczna, jaką przeczytałem w całym życiu — i tak, mam za sobą Władcę Pierścieni, choć gwoli ścisłości muszę przyznać, że czytałem go w podstawówce. Kroniki Amberu ciężko jednak zakwalifikować na dobre do któregoś z podgatunków fantastyki — występują tu zarówno rycerze, jak i karabiny, a także magia, choć nie taka, jaką operują Gandalf czy Harry Potter. Na zmianę można oglądać szalone podróże przez niesamowite krainy, bitwy, próby wydobycia tajemnic rozmówcy i wszelkie formy walki — nie tylko o władzę. Nie jest to jednak stereotypowa rąbanka mieczem, a więcej tu myślenia i łączenia faktów niż w wielu innych książkach, toteż również na szczegóły należy zwracać uwagę.

Jest to jednak w ogromnej mierze nadal powieść filozoficzna, zwłaszcza im dalej się czyta, a starcie, w którym bierze udział Corwin to absolutnie starcie dobra ze złem albo inaczej — porządku z chaosem. Brak tu jednak banalności czy topornej metaforyki (przeciwnie, od pewnego momentu ma się wrażenie, że wszystko tu jest metaforą), zaś wiele miejsca poświęcone jest obowiązkowi, odpowiedzialności za własne czyny i słowa, a także temu tego skąd się bierze zło — i czy musimy w ogóle się nad tym zastanawiać. Kroniki Amberu są tak mocno działające na psychikę, gdyż odpowiadają naszej potrzebie walki ze złem, ale w myśl słowom Fryderyka Nietzschego, że ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie, a może nieco je odwracają, sugerując, że do walki ze złem niekoniecznie musi stawać dobro, a aby je pokonać, również trzeba mieć w sobie coś z tego zła. Jednak zło, z którym staje się do walki w Kronikach Amberu również jest przemyślane i niewiele jest w literaturze zła, które byłoby równie wiarygodne,a przyczyny jego działania — tak przemyślane.

To w pewien sposób również powieść drogi, zaobserwować tu można bowiem dojrzewanie głównego bohatera, jednak nie na zasadzie pełnego, zwłaszcza z nagłym przekształceniem jego charakteru — przeciwnie, Corwin jest już ukształtowany, a jedynie musi stopniowo dojrzeć, zahartować się, a także przejść drogę pełną pokus do celu, tak jak dobrze doprawiona zupa musi się jeszcze trochę pogotować, aby nabrać pełni smaku (wybaczcie, Kroniki Amberu wyzwalają we mnie szalone porównania). Dzieło Zelaznego działa bardziej na zasadzie pokazywania pewnych moralnych postaw, będąc dla starszych czytelników tym, czym bajki dla młodszych — sposobem na opowiedzenie ciekawej historii wraz z podaniem ważnych wzorców, idei i zasad.

Pierwsza część została przetłumaczona przez Blankę Kuczborską, a kolejne przez znanego wszystkim fanom Terry'ego Pratchetta Piotra W. Cholewę, co bardzo się czuje, ponieważ Dziewięciu książąt Amberu mają słabszy język, a bohaterowie stosują nieadekwatne dla nich wyrażenia (od dzisiaj też będę groził ludziom słowami Niech pan zamknie buzię — s. 11). Cholewa natomiast tłumaczy świetnie, doskonale oddając niesamowitość niektórych opisów oraz oniryzm pewnych scen. Jednak nawet powieści tak rewelacyjnej nie udało się ustrzec od pewnych wad, Kroniki Amberu są bowiem dość mocno patriarchalne — jest chociażby 9 braci i jedynie 4 siostry, którym poświęcone jest mało uwagi i które z początku poznajemy o wiele słabiej niż braci — Zelazny na przykład poświęca półtorej strony na bardzo dokładne opisy wszystkich brata (i nie, nie jest to słaba ekspozycja, wręcz przeciwnie) i jeden mały akapit na opisy sióstr, w których najwięcej miejsca i tak jest poświęcono ich wyglądowi. To oczywiście cecha nie tylko prozy Zelaznego, ale fakt, że dzieło jest klasyką gatunku oraz jest majestatyczne nie niweluje pewnych jego problemów.

Kroniki Amberu okazują się najlepszą powieścią, jaką przeczytałem w tym roku i jedną z lepszych, które przeczytałem w całym życiu. Nie znam dzieła, które byłoby lepiej przemyślane, bardziej majestatyczne i do tego odpowiednio filozoficzne, co więcej — gdy coś podobnego się pojawi, od teraz będę to porównywał do Kronik Amberu. Z zastrzeżeniem, że na pewno nie będzie tak dobre, jak dzieło Zelaznego. A wiecie co jest najlepsze? Że mam jeszcze drugi tom na półce.

Moja ocena: 10/10

Stopki o wydaniu nie będzie, gdyż przed wypisaniem tego swój egzemplarz pożyczyłem. Dopiszę za dwa tygodnie.

4 komentarze:

  1. Od dawna obiecuję sobie sięgnięcie po "Kroniki Amberu" i jedyną rzeczą, która mnie do tej pory powstrzymywała jest chyba tylko na kiczowata okładka. Wznowienie z 2015 roku też nie powala, ale jest przynajmniej twarda oprawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, tak, ta okładka jest paskudna. Aczkolwiek gdy już tę książkę pokochałem, to nie zamieniłbym tego egzemplarza na żaden inny, choćby najpiękniejszy na świecie (a zwłaszcza na ten z 2015, bo jak sam napisałeś - nie powala :/).

      Usuń
  2. :D hahaha faktycznie ją kochasz widzę ;) myślę że sięgnę po nią ;) albo zażyczę sobie od aniołka na święta, czuje że musze ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! I potem napisz recenzję, bo będę musiał wiedzieć, co sądzisz :D. A w ogóle to jak będziesz czytał, możesz mi spamować tym, co się w książce dzieje, kocham to omawiać xD.

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - odzew czytających jest dla mnie bardzo ważny, a więc proszę się nie wahać i komentować :). Jednocześnie uprzedzam, że będę bez mrugnięcia okiem usuwać komentarze obraźliwe, rasistowskie, homo- i transfobiczne czy też inne będące formą mowy nienawiści bądź naruszające netykietę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...