niedziela, 17 grudnia 2017

Życie jako teatr albo o „Czarcim pomiocie” Margaret Atwood

Przedstawianie życia jako teatru jest w literaturze bardzo dobrze zakorzenione, a wyjątkowo charakterystyczne właśnie dla twórczości Williama Szekspira. Nie inaczej jest też z Burzą, w której teatr i gra zajmują szczególne miejsce. Skoro motyw ten był eksploatowany na przestrzeni wieków, aż prosi się aby powiedzieć, że został już wykorzystany na wszystkie możliwe sposoby. Czy w związku z tym jest jeszcze możliwe powiedzieć w tym temacie coś oryginalnego i świeżego? Jeśli komuś znane jest już nazwisko Margaret Atwood, to bez wahania (i bez czytania) może powiedzieć, że tak. I Czarci pomiot jest na to najlepszym dowodem.


Felix Philips był znanym i cieszącym się wysoką, choć nieco kontrowersyjną renomą reżyserem teatralnym, który po stracie żony oraz córki Mirandy zapałał obsesją wystawienia szekspirowskiej Burzy, jednak jego zaangażowanie i oderwanie od życia wykorzystano, aby zwolnić go z pracy, a jego stanowisko przydzielić innej osobie. Upokorzony Felix ucieka od życia, ale po pewnym czasie angażuje się w nauczanie oraz wystawianie sztuk Szekspira w więzieniu, a gdy dzięki temu pojawia się możliwość zemsty na dawnych wrogach, postanawia ją wykorzystać podczas wystawianego wraz z więźniami spektaklu Burzy.

Pierwowzór Szekspira opierał się na wybitnie podobnym koncepcie. Tam były książę Mediolanu, Prospero, mieszka na wyspie wraz z córką (również Mirandą), zaś gdy po okalającym ją morzu przepływają jego wrogowie, którzy odebrali mu władzę w mieście i wygnali go z niego, rozpętuje burzę i postanawia wciągnąć wrogów w grę, swoisty spektakl, w którym jego oponenci odegrają bardzo konkretne role i dzięki temu (oraz paru innym rzeczom) dokona się jego zemsta. Zatem on i Felix robią dokładnie to samo - każdy tworzy sztukę, której ofiarą mają paść ich wrogowie. Felix w ogóle odgrywa nieustanny spektakl, odbywając wyimaginowane rozmowy ze swoją zmarłą córką Mirandą, żyjąc teatrem, który był sensem jego istnienia, a także cały czas kogoś udając, w więzieniu funkcjonuje on bowiem nie jako Felix Philips, ale jako Feliks Duke, podstarzały, nieco naiwny i zdziwaczały, ale pełen wiary i stanowczy nauczyciel. To pozwala odebrać Czarci pomiot jako powieść mówiącą o tym, że życie jest teatrem i ciągłym oszustwem, (Lecz co prawdą jest, a co ściemą? (str. 10) jak pyta narrator podczas spektaklu Burzy), często wielopoziomowym, w którym gramy osobę, która również odgrywa jakąś rolę. Jednak skoro życie jest grą, w której pierwotna forma danej osoby ukryta jest gdzieś głęboko, to pojawia się pytanie, czy ta forma w ogóle istnieje - tę wątpliwość pozwala wysnuć fakt, że role, które odgrywają bohaterowie, nieustannie zmieniają ich życie, tak jakby było ono plastyczną, dowolnie przekształcalna materią bez swoistego, własnego dla siebie kształtu.

To oznacza, że można nieustannie się zmieniać, nawet na starość, tak jak Felix, który powoli przestaje nienawidzić swoich wrogów i godzi z przeszłością, a nawet odzyskuje radość życia. Także więźniowie przechodzą przemianę, kiedy pod okiem reżysera odkrywają własne talenty, Szekspira i swoją wrażliwość, a gdy jeden z nich na końcu odzyskuje wolność, Atwood sugeruje, że nie będzie on już popełniał więcej przestępstw. Sugestia wynika z dalszych losów postaci, którą ten więzień odgrywał; ponieważ więzień i postać z Burzy sobie odpowiadają, to dalszy los tej postaci będzie odpowiadał losowi aktora. Dalsze dzieje postaci z Burzy były zaś wymyślone przez grającego ją aktora, co stanowi kolejny dowód na to, że możliwa jest zmiana samego siebie i swojego życia, nawet w warunkach temu niesprzyjających. To samo zresztą tyczy się Kalibana, innej postaci z Burzy, którego dalsze losy i przemianę wymyślają więźniowie - w przypadku tej postaci, zmiana ta jest najwyraźniejsza i dobitnie mówi o tym, że nawet osoba w zdawałoby się najbardziej beznadziejnej sytuacji może przejść metamorfozę.

Plastyczności człowieka dotyczy jeszcze kwestia snu. Jak mówi Szekspir w Burzy, co chętnie cytuje Felix, Z tej samej przędzy, co sny, nas utkano (str. 203) - to również sugeruje, że nie jesteśmy rzeczywistymi istotami, a zatem możemy być kształtowani do woli. Sen to jednak nie tylko przykład nierzeczywistości i bezkształtności naszego ja, ale także zjawisko pełniące istotną funkcję zarówno w szekspirowskiej Burzy, w której bohaterowie częstokrotnie zasypiają, co przynosi liczne zmiany i niesamowite wydarzenia, jak i w Czarcim pomiocie, w którym odpowiadający pierwowzorom bohaterowie zasypiają oraz zapadają w trans, dzięki czemu kolejne elementy planu Feliksa mogą się ziścić. Zresztą ten trans to również rodzaj snu, nierzeczywistego stanu, w którym dana osoba funkcjonuje i który ma na jej życie wpływ równie duży jak jawa.

Czołowym i najbardziej rzucającym się w oczy motywem Czarciego pomiotu jest jednak zemsta, mająca niejako dwie składowe - tę służącą odzyskaniu tego, co się utraciło, ale także tę wynikającą z czystej nienawiści; obie kierują zachowaniem Feliksa, choć nie w podobnych proporcjach. Planuje on zemstę od czasu zwolnienia z pracy, czyli przez dwanaście lat (tyle, ile Prospero przebywał na wyspie do czasu przypłynięcia swoich oponentów). Motyw zemsty jest, jakby się zdawało na pierwszy rzut oka, mocno oklepany, prezentowana jest bowiem postawa polegająca na wybaczaniu wrogom. Atwood jednak idzie o krok dalej i wkłada w usta Felixa analizę mszczącego się Prospera, z której bezpośrednio wynika, że zemsta jest czymś krzywdzącym nie tylko swoje obiekty, ale także osobę ją dokonującą, powodując ciężkie zmiany na jej psychice i zmuszając do przeżywania w kółko własnego żalu i doznanych krzywd. Człowiek, nie wybaczając, staje się więźniem myśli o zemście i negatywnych emocji, z których uwolnić może się jedynie przez wybaczenie i pogodzenie z przeszłością. To jedno z dwóch najbardziej znaczących więzień u Atwood, nie zaś to, w którym mieści się zakład karny czy wyspa Prospera.

Drugim jest obsesja na punkcie wystawienia Burzy oraz przywrócenia do życia Mirandy. Felix, jeszcze pracując jako reżyser, niezdrowo pragnął wystawić tę sztukę i wymyślał do niej najbardziej kontrowersyjne i dziwaczne kreacje oraz sposoby przedstawienia postaci - dzięki popularności i wybitności tej sztuki na scenie miało ożyć jego zmarłe dziecko. Po utracie pracy nadal myślał o tej sztuce, a gdy wystawiał ją po raz drugi, pałał obsesją równie dużą wobec niej, a coraz większą na punkcie swojego dziecka. Dzięki temu Atwood mówi o obsesji, ale także o godzeniu się z utratą dziecka, kiedy to dorosły zostaje sam i to jemu, a nie zmarłemu dziecku potrzebny jest powrót do życia. Felix zresztą sam tłumaczy, że teatr ma mówić o traumach, ale wywoływać katharsis, i to właśnie dzieje się z nim samym - dzięki przeżywaniu w sztuce analogii do swojego losu w ostateczności godzi się on zarówno ze śmiercią dziecka, jak i ze swoim życiem.

Margaret Atwood prezentuje interesującą wariację na temat Burzy Szekspira. Zwraca uwagę na podobieństwo ludzkiego życia zarówno do więzienia, jak i do teatru, wywołując refleksję, że ludzie są oszustami, ale także że mogą się nieustannie zmieniać i rozwijać, zaś maski, które noszą, mogą w pewnym momencie stać się nimi samymi. To również wspaniała opowieść o zemście toczącej człowieka niczym choroba i odbierającej mu radość życia, jak i o utracie dziecka, w której najbardziej pokrzywdzonym zostaje w gruncie rzeczy dorosły. Serdecznie polecam.

Moja ocena: 7/10

Margaret Atwood, Czarci pomiot. Wydawnictwo Dolnośląskie, Publicat S.A 2016. Wydanie I
Tytuł oryginału: Hag-Seed. The Tempest Retold
Przekład: Łukasz Witczak
Seria: PROJEKT SZEKSPIR

19 komentarzy:

  1. Czyli wychodzi na to, że niepotrzebnie tak szybko skreśliłam "Projekt Szekspir" - Atwood potrafi wszystko, nawet przerobić Szekspira ;). Cieszy mnie bardzo, że autorce udało się odświeżyć nie tylko motyw zemsty, ale także teatralizacji życia. Myślisz, że będzie to dobry wybór na "niemodną" powieść Atwood? :P Wychodzi na to, że czytałam tylko te, które są popularne - "Opowieść podręcznej", zanim stała się trendy, "MaddAdama" i "Grace i Grace". Nie wiem, czy będzie to cała Atwood, czy raczej jedynie komentarz do Szekspira.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z "niemodnych" pozycji zdecydowanie polecam "Wynurzenie" oraz "Kobietę do zjedzenia". Chociaż "Czarci pomiot" też jest niezły.

      Usuń
    2. "Kobietę do zjedzenia" mam w planach, pamiętam zresztą Twoją recenzję, jednak niestety biblioteki w moim mieście mi jej odmawiają. Myślałam też nad "Moralnym nieładem", ale znowu - nigdzie jej nie ma. Przydałoby się jakieś wznowienie.

      Usuń
    3. Zdecydowanie nie skreślaj jeszcze "Projektu..." - jest naprawdę w porządku, a ja w sumie mam ochotę na kolejne książki z serii :D. No cóż, jeśli szukasz niemodnej powieści Atwood, a tamte dwie z racji niedostępnośći odpadają, to zostaje tylko ta :P. Choć nie jest znowu aż tak niemodna jak te, o których napisał Ambrose. Tylko przygotuj się, że nie będzie tak dobra jak "Opowieść podręcznej" - wprawdzie niby różnica między jedną a drugą w moich ocenach wynosi tylko 1, ale to trochę tak, że "Czarci pomiot" sporo zyskuje przez motywy i tematykę, zaś przyjemność z czytania daje jednak niestety mniejszą ;).
      Prawdę powiedziawszy po cichu liczę, że Prószyński i S-ka po tym jak zobaczą, że dobrze się sprzedają książki Atwood, postanowią wznowić wszystkie niedostępne w Polsce ;P

      Usuń
  2. Pierwsze w ogóle o tej książce słyszę :D Ale super, że tutaj trafiłam, bo naprawdę mnie to zainteresowało. Może nie moje klimaty, ale zawsze trzeba próbować czegoś nowego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę? :o Ja miałem wrażenie, że o Projekcie Szekspir było swego czasu naprawdę bardzo głośno, ale może tylko mi się wydawało ;). Cieszę się, że tak się złożyło, że tu trafiłaś i jeszcze Cię recenzowana książka zainteresowała, mam nadzieję, że Ci się spodoba :D.

      Usuń
  3. Nigdy nie miałam styczności z Atwood. Wszyscy zachwycają się "Opowieścią podręcznej", a ja jakoś w ogóle nie odczuwam potrzeby sięgnięcia po tę książkę. O "Czarcim pomiocie" w ogóle nie słyszałam (taka ze mnie ignorantka), ale zaintrygowała mnie ta pozycja. Uwielbiam odświeżone wersje wszelakich historii, a motywy zemsty i życia jako teatru należały do moich ulubionych, gdy jeszcze chodziłam do liceum. Chyba jednak spróbuję się polubić z tą autorką. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się przekonałaś, bo moim zdaniem Atwood naprawdę warto poznać ;). Hmm, Iskierka jeden komentarz wyżej wspominała, że ona też nie słyszała o tej książce, zatem zakładam, że ta seria jest - wbrew temu, co mnie się przez długi czas wydawało - jednak bardzo niepopularna, zatem się nie przejmuj ;). I przybij internetową piątkę - ja również bardzo lubiłem motyw teatru w liceum, a odświeżone wersje historii też bardzo cenię :D.

      Usuń
  4. Mnie "Czarci pomiot" przypadł do gustu, chociaż przyznaję, że na tle innych książek Atwood, które do tej pory przeczytałem, ta nie należy do najlepszych. Historia (chociaż pewnie wynika to z samego oryginału) jest jednak dość prosta, a zakończenie ciut infantylne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałem tylko "Opowieść podręcznej", ale muszę przyznać, że i ona była lepsza. Znaczy "Czarci pomiot" nie jest zły, podobało mi się to przedstawienie życia jako teatru, zemsty i zmienności ludzi, ale zarazem masz rację, że sama fabuła nie jest zbyt skomplikowana, a gdy doszło do przyjazdu oponentów Feliksa do więzienia, złapałem się na myśli "to oni już tu są? tak szybko?" ;). Zakończenie? Masz na myśli to, że wszystko dobrze się kończy, wrogowie łatwo się poddają, Felix nagle od razu godzi się ze śmiercią córki, zaczyna umawiać się z tamtą kobietą, Ośmioręki prawdopodobnie będzie wiódł teraz szczęśliwe życie, a Anne-Marie wraz z Freddiem będą żyć "happily ever after"? Hmm. Nie pomyślałem o tym wcześniej, ale masz rację - to jest trochę infantylne ;).

      Usuń
  5. Jakiś czas temu słyszałam o tym, że Atwood zamierza wydać powieść będącą wariacją szekspirowskiej "Burzy". Ciekawe, czy by mi się spodobała? Na razie czytam "Grace i Grace" tej autorki. Może jeszcze uda mi się sięgnąć po "Czarci pomiot".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że się uda, bo warto przeczytać, choć uprzedzam, że nie jest to w gruncie rzeczy najlepsza książka Atwood. A na "Grace i Grace" sam mam bardzo dużą ochotę, więc mam nadzieję, że książkę ocenisz pozytywnie - będę wypatrywać Twojej recenzji :).

      Usuń
  6. Jaki postmodernizm! A tak serio, to akurat "Czarci pomiot" znajduje się dość w daleko w mojej kolejce książek Atwood czekających na czytanie i twoja recenzja raczej nie przeniosła go wyżej. Fabuła i nawiązania wydają mi się nadmiernie skomplikowane. "Grace i Grace" w pierwszej kolejności :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabuła nadmiernie skomplikowana? Naprawdę? :o Tu było trochę mojego opisywania i może nie opisałem tego odpowiednio składnie, ale tak naprawdę to ona jest dosyć prosta. Zresztą nawiązania, gdy załapie się już sposób, w jaki są zrobione, też. One chyba tylko przed lekturą wydają się skomplikowane, ale tak naprawdę są proste (co nie umniejsza w żaden sposób ich wartości).
      Ale nie namawiam - ja sięgnąłem dlatego, że ta książka, jak przynajmniej mnie się wydawało, odstawała trochę od innych powieści Atwood, dlatego zupełnie się nie dziwię, że pragnąc czegoś bardziej atwoodowego, nie sięgasz po nią ;). A na obecną chwilę ja też planuję "Grace i Grace" w następnej lub ponastępnej kolejności, ale wiesz, jak to z tymi planami bywa :P.

      Usuń
    2. Albo też mnie się ze zmęczenia już trochę miesza w głowie ;)

      Usuń
  7. Czytałam Opowieść podręcznej tej autorki. Genialna. To również zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Opowieść podręcznej" też znam i zgodzę się z Tobą - jest rewelacyjna :). Natomiast "Czarci pomiot" jest dobry, ale nie AŻ tak dobry jak "Opowieść..." ;).

      Usuń
  8. Czyli najpierw muszę przeczytać w końcu "Burzę", potem "Czarci pomiot". ;)

    Ciekawie zinterpretowałeś motyw zemsty - ale w sumie taka jest prawda, zemsta najbardziej krzywdzi mszczącego się.

    Plastyczność człowieka jest niesamowita, w każdej chwili jesteśmy w stanie się "przebudować" w sposób nie do poznania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się, że ja nadal pierwowzoru Szekspira nie przeczytałem - gdyby "Czarci pomiot" nie miał z tyłu streszczenia albo ja miałbym więcej czasu, to bym to zrobił, ale miałem taki nawał nauki, że sobie (na razie!) odpuściłem. I w gruncie rzeczy chyba wszystko dało się zrozumieć ;). Ale oczywiście zawsze najlepiej zacząć od pierwowzoru ;).

      Tak - to jest niesamowite, choć z drugiej strony także straszne, skoro pozostawia ogrom możliwości dla wszelkich oszustw i manipulacji drugim człowiekiem, a niekoniecznie da się przed tym obronić.

      Usuń

Dziękuję za wszystkie komentarze - odzew czytających jest dla mnie bardzo ważny, a więc proszę się nie wahać i komentować :). Jednocześnie uprzedzam, że będę bez mrugnięcia okiem usuwać komentarze obraźliwe, rasistowskie, homo- i transfobiczne czy też inne będące formą mowy nienawiści bądź naruszające netykietę.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...