Rozważna i romantyczna Jane Austen opowiada o dwóch siostrach Dashwood - Mariannie i Eleonorze - z których ta pierwsza jest tą bardziej uczuciową, silnie przeżywającą wszystkie emocje, zaś druga kieruje się rozsądkiem i zawsze najpierw myśli, a potem mówi. Mimo tego, że są jak ogień i woda, obie pragną tego samego - szczęśliwego zamążpójścia z ukochanym mężczyzną. I już na samym początku powieści pojawia się kilku kawalerów, którzy będą występowali w niej do samego końca.
Książka Jane Austen nie jest jednak romansem, ale powieścią obyczajową, w której po prostu miłość i zamążpójście są bardzo istotnym elementem fabuły. Jednak bardzo duży nacisk położony został także na obyczajowość, styl życia i codzienność ludzi zamożnych w Anglii z przełomu XVIII i XIX wieku (powieść została wydana w roku 1811). Autorka jest niezwykle trafną obserwatorką, ale nie pozostaje bezstronna wobec opisywanej rzeczywistości, wyśmiewając osoby, które przy wyborze nie tylko małżonków, ale i przyjaciół, kierują się ich zamożnością czy też pozycją społeczną. Co więcej, pokazuje, w jaki sposób ludzie decydowali o tym, z kim będą przystawać: nie zawsze było to bowiem chytre liczenie na korzyści płynące z zadawania się z kimś bogatszym i lepiej sytuowanym, ale czasem bezmyślne uważanie innych za wartościowych tylko dlatego, że nad nami górują pozycją czy ilością pieniędzy, jakby samo to oraz ich znajomość etykiety czyniła z nich najlepsze towarzystwo. Niemniej nie jest to jedyna rzecz, z której kpi autorka - przykładowo pokazuje jeszcze ludzki snobizm i skłonność do uznania innych za cudowne osoby tylko dlatego, że potrafią nam schlebić i połechtać ego.
Jednak nie tylko dzięki temu książka Austen cechuje się niezwykłym humorem, przejawia się on także w sytuacjach, które są zwyczajnie zabawne, jak chociażby pewne nieporozumienie, które jak się obawiam w działach wielu współczesnych twórców (mam tu na myśli nie tylko powieści, ale i na przykład filmy) prowadziłoby do Bardzo Dramatycznego Ciosu Dla Bohaterów, czy też do Zupełnie Przypadkowego Szczęśliwego Zbiegu Okoliczności, a u Austen wyjaśnia się niezwykle szybko i jest po prostu elementem humorystycznym umilającym lekturę. Mimo przesycenia humorem, autorka zachowuje prosty i elegancki styl, dzięki któremu jej książka ma niezwykłą klasę, niczym właśnie elegancka dama z przełomu XVIII i XIX wieku.
Rozważna i romantyczna jest także pełna świetnych portretów psychologicznych. Nawet jeżeli jakaś postać pojawia się rzadko i na krótko, mamy wrażenie, że to osoba z krwi i kości, na której temat możemy co nieco powiedzieć. Najlepiej oczywiście scharakteryzowane są siostry Dashwood, które nigdy nie znikają z pierwszego planu i to ich myśli nieustannie śledzimy, a także widzimy jak w miarę rozwoju fabuły dojrzewają, nie zmieniając się jednak za bardzo w gruncie rzeczy. Proces ten pokazany jest subtelnie (zwłaszcza w przypadku jednej z sióstr), co tylko zwiększa jego wiarygodność.
Usilnie próbowałam znaleźć w powieści jakąś wadę, element, do którego będę mogła się przyczepić, jednak nic takiego tu nie ma, Nie znaczy to jednak, że dla mnie powieść była dziełem wybitnym i poruszającym serce, nie dziwię się jednak, jeśli dla kogoś jest, a to za sprawą pewnego elementu, który ma miłośników, jak i osoby dla których jest obojętny - ja zaliczam się do tej drugiej grupy. Mianowicie, jakby nie patrzeć, historia kręci się wokół miłości, co już samo w sobie nie jest moim ulubionym tematem książek, a ponadto miłość ta widziana jest z kobiecej perspektywy, która z pewnych przyczyn nie jest mi zbyt bliska. Przyznaję więc, że były chwile, gdy książka trochę mnie nudziła. Na szczęście nie oglądałam wcześniej filmu i nie miałam pojęcia, jak ta historia się zakończy, przeczuwałam natomiast, że w powieści Austen pojawi się jeszcze coś - jakiś zwrot akcji, nieoczekiwana przeszkoda na drodze do szczęścia, może wyjdzie na jaw tajemnica, a może jakiś inny kawaler skradnie serce którejś z panien? I rzeczywiście w powieści pojawia się owo coś, co zmienia bieg fabuły, a właściwie to kilka cosiów, dzięki czemu śledzenie fabuły staje się znacznie ciekawsze.
Zatem mimo, że książka porusza temat miłości, czyta się ją bardzo przyjemnie i żaden element nie pozwolił mi zwątpić w kunszt Jane Austen. Rozważną i romantyczną polecam więc nie tylko miłośnikom historii, w których ważną rolę pełni miłość opisana z kobiecego punktu widzenia, ale także wszystkim miłośnikom klasyki literatury, pięknego stylu, doskonale zarysowanych postaci oraz tym, którzy są ciekawi społeczeństwa angielskiego z przełomu XVIII i XIX wieku i lubią ironiczne podejście do takiego tematu. Gwarantuję, że jeśli to lubicie, to powieść Austen się Wam spodoba.
Nie bez kozery książki, które dorobiły się miana "klasyki" to na ogół bardzo wartościowe pozycje. Już sam fakt, że udało im się utrzymać na powierzchni mimo upływu mniejszych bądź większych ilości czasu o czymś świadczy - wiele współczesnych tytułów ginie po paru latach.
OdpowiedzUsuńA lekturę "Rozważnej i romantycznej"... rozważę :) Od pewnego czasu postanowiłem sobie, że postaram się sięgać częściej po książki napisane przez kobiety (trochę przeraziłem się dysproporcją płci czytanych przeze mnie autorów).
Zmobilizowałeś mnie do zrobienia mojego podsumowania autorów pod względem płci - również wyszło mi, że czytam dużo więcej książek napisanych przez mężczyzn, wyjątkiem jest tylko obecny rok, kiedy to czytałam o 2 powieści napisane przez mężczyzn więcej. Niemniej już widzę, że muszę trochę odpocząć od kobiecej perspektywy, więc w najbliższym czasie czeka mnie tylko "Opowieść podręcznej" Atwood, a później na długi czas koniec. Jakby nie patrzeć, często jest pewna różnica między tym, jak piszą kobiety i mężczyźni, więc też nie ma się co dziwić, że któryś z tych sposobów podoba się bardziej i to ten wybieramy częściej.
UsuńA lekturę "Rozważnej i romantycznej" jak najbardziej polecam, choć jeżeli ta książka Cię bardzo nie interesuje, prześledź sobie inne powieści Jane Austen - z tego co czytałam (nie wiem tylko czy to wiarygodna informacja), akurat "Rozważna i romantyczna" jest najbardziej zbliżona do romansu, mimo że to nadal powieść obyczajowa.
O, to ciekawe. Atwood (Margaret) czytam i ja. Właśnie jestem po lekturze "Wynurzenia", a na biurku czeka już na mnie "Moralny nieład".
UsuńObyczajówek się nie lękam. Wręcz przeciwnie, czytam chętnie i sporo, więc z Austen, jeśli już mi się trafi, raczej nie będę miał problemów.
Pamiętam, z jakimi emocjami czytałam ją w czasach mojego panieństwa, tak bardzo mi się podobała. Później, po wielu latach, do niej powróciłam i dostrzegłam jeszcze zawarte w niej walory. Teraz pewnie znów by mnie czymś zaskoczyła. Powroty do klasyki są takie cudowne. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
Ja czytałam dopiero po raz pierwszy, ale kiedyś na pewno powrócę, ponieważ i na mnie zrobiła duże wrażenie. :)
UsuńGdy ponownie do niej wrócisz, chętnie przeczytam, co nowego w książce odkryłaś. :)
Czytając Twoje wrażenia po lekturze odnalazłam kilka stycznych z moimi własnymi przemyśleniami - choć Pani Austen z pewnością jest arcymistrzynią w kreśleniu wyrazistych postaci, mamiących wręcz dotykalnością, a jej igiełka ironii przeszywa na wskroś znakomitym humorem to również nie mianowałabym jej powieści "arcydziełami" w mojej osobistej liście literackich pereł. Niemniej - chylę czoła przed kunsztem autorki :)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o samą powieść - przyznaję się, że lektura jej nastąpiła w moim przypadku w momencie doskonałym, a niebywale silna (wręcz niezdrowa identyfikacja :) z Marianną pozwoliła mi okiełznać targające mną wówczas lęki. Oczywiście, przyłączam się do planów ponownej lektury, a jej rezultatami chętnie się podzielę.
Cieszę się, że masz podobne wrażenia jak ja - zawsze sprawia mi to dużą przyjemność. :)
UsuńAch, widzisz, mi już bliżej było do identyfikacji z Eleonorą, choć z reguły identyfikuję się z męskimi, a nie z kobiecymi postaciami. ;)
Fascynującym zjawiskiem jest to, jak sięgając po daną książkę, natrafiamy zupełnym przypadkiem na coś, co idealnie wpasowuje się w nasze obecne życie, nasze przemyślenia i lęki - tym samym taka książka może w jakiś sposób wpłynąć na nasze życie i je zmienić, nawet jeżeli jej główny temat mówi o czymś zupełnie innym. Kiedyś sama tak miałam, w sumie to kilkakrotnie, ale najbardziej w przypadku "Wrót" Sōsekiego Natsume.
Jeśli przeczytasz ponownie, chętnie dowiem się, co nowego i ciekawego w książce znalazłaś. :)