Iwan Miczurin był rosyjskim, a później radzieckim hodowcą roślin, który twierdził, że człowiek ma zdolność niemal całkowitego przeobrażania przyrody. Uważał, że podczas tworzenia nowych odmian roślin przez połączenie ich części (w mieszańcu wegetatywnym), jedna z nich staje się dla drugiej "wychowawcą". Choć jego teorie są z punktu widzenia nauki błędne, udało mu się przystosować niektóre spośród rosyjskich roślin południowych do warunków panujących na północy kraju. Nie dziwi zatem tytuł Uprawa roślin południowych metodą Miczurina, bowiem proza Weroniki Murek w tym zbiorze jest właśnie naginająca zasady narracji, języka i świata, a także zmieniająca to, co znane, w niesamowite i niespotykane.
Siedem opowiadań. W nich śmierć, która zdarzyła się dziwnym trafem, wieczór w restauracji, przedsiębiorstwo na wsi zatrudniające pacjentów szpitala psychiatrycznego, powolne umieranie dziadka, trójkąt miłosny, czekanie na sygnał od kosmonauty oraz dzień pewnego pogrzebu. Różnorodność tematyczna, choć śmierć wysuwa się tu na pierwszy plan, jednak dużo będzie także krytyki władzy. Mimo tych trudnych z pozoru tematów, w opowiadaniach Murek nie jest jednak dramatycznie, drastycznie ani melancholijnie, a przede wszystkim absurdalnie. Pojawiają się tutaj dzieci wskrzeszające modlitwą zmarłe pieski, zmarli, którzy nagle dowiadują się, że umarli czy też Bożątko wskrzeszające kurę dziewczyny, do której ma słabość. Wszystkie niesamowite wydarzenia oraz tematyka śmierci są z jednej strony tylko pretekstem, aby wzbudzić refleksje o życiu ludzkim, pokazać jego niesamowitość, różnorodność i niejednoznaczność, a także to, że życie to chaos, którego nie można zgłębić, a z drugiej — by przedstawić ludzki strach przed śmiercią i poczucie naznaczenia nią, które nie opuszcza nas całe życie.
Oprócz tego każde z opowiadań przekazuje bądź też próbuje przekazać coś jeszcze. To w tej kwestii pojawia się też największy problem z prozą Murek — niektóre z jej opowiadań zawierają w sobie bardzo wiele różnych treści, które trzeba długo analizować, aby dotrzeć do ich ukrytych sensów, zaś inne zdumiewają sposobem, w jaki coś przekazują, część jednak poza zbiorem opowiadań zupełnie by się nie obroniła, bowiem — poza zachwycającą narracją i językiem — nie mają w sobie nic szczególnego, a są jedynie mało interesującymi historiami, choć prowadzonymi w bardzo ciekawy sposób. Autorka ma bowiem bardzo duży talent do snucia opowieści, ale nie zawsze potrafi go odpowiednio wykorzystać, nie zawsze też wie, co chce opowiedzieć; i choć jej pomysły są zachwycające, a wyobraźnia nieskrępowana, to nie zawsze Murek potrafi użyć ich w odpowiednim celu, toteż jej opowiadania są mocno nierówne, a potencjał części z nich — niewykorzystany.
Największą zaletą prozy Murek jest zdecydowanie narracja. Stoi ona na bardzo wysokim poziomie, a czytający zostają wrzuceni w sytuację, która wyjaśnia się dopiero później, bowiem dopiero w trakcie czytania dowiadujemy się, kto jest kim, jakie relacje łączą tych ludzi, jacy oni są, a także czy wcześniej nie zdarzyło się nic istotnego dla obecnej sytuacji; nie jest to jednak narracja wrzucająca czytających do środka opowieści, lecz dopiero po pewnym czasie tłumacząca, co się zdarzyło wcześniej. Weronika Murek ma niezaprzeczalnie ogromny talent, zarówno pod kątem prowadzenia opowieści, jak i języka, wyraźnie stylizowanego na język osób niewykształconych (Nu tak (...). Ale co poza tym, ja mam na myśli (s. 52)). Niesamowitość tego świata może być więc odbierana nie tylko jako niemożność jego pełnego poznania przez ludzi, ale i jako niezrozumienie go z uwagi na pewien brak wiedzy i odpowiednich zasobów intelektualnych przez bohaterów Murek.
Proza Weroniki Murek zachwyca narracją i warstwą językową oraz pokazuje, że dziwność oraz śmierć wpisane są w ludzkie życie. Niestety nie wszystkie opowiadania stoją na tym samym (wysokim) poziomie, jednak mimo wszystko warto je przeczytać, bowiem nawet jeśli dana historia ma niewykorzystany potencjał i nie przekazuje zbyt wiele treści (co nie znaczy, że nie przekazuje żadnych), to i tak warto je poznać dla samego warsztatu Murek.
Moja ocena: 7/10
Weronika Murek, Uprawa roślin południowych metodą Miczurina, Wydawnictwo Czarne, Wydanie I, Wołowiec 2015
Moja ocena: 7/10
Weronika Murek, Uprawa roślin południowych metodą Miczurina, Wydawnictwo Czarne, Wydanie I, Wołowiec 2015
Słyszałam już tyle sprzecznych opinii o tym zbiorze. Od podobnych twojej do zarzutów całkowitego przekombinowania... Ta dziwność nie do końca wpasowuje się w moje gusty (rzadko mam na nią ochotę i odpowiedni nastrój), ale w sumie chyba mnie przekonałeś :) Zwłaszcza stylem ^^
OdpowiedzUsuńJa także zetknąłem się z bardzo różnorodnym odbiorem tej książki. Wychodzi na to, że najlepiej samemu ją przeczytać i wyrobić sobie własną opinię ;)
UsuńChyba tak :). W sumie nie dziwię się, że ktoś może odebrać ją jako przekombinowaną, nawet jeśli się z tym ktosiem nie zgodzę - tu rzeczywiście jest dużo zabawy zasadami, a gdy w dodatku nie wyjdzie coś z przekazem w historii, to tym łatwiej jest tak uznać. Ale cóż - cieszę się, że przekonałem :D.
UsuńPrzyznam, że pierwszy raz wpadam na ten zbiór. Zapowiada się ciekawie, przyjrzę się bliżej tej książce :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, mam nadzieję, że Ci się spodoba :).
UsuńJuż kilka razy wpatrywałam się w tę okładkę i tytuł, który przyciąga niewątpliwie. Z opowiadaniami, nawet najlepszymi, mam jednak taki problem, że po zakończeniu każdego zbioru pamiętam je tylko chwilę, a potem całkowicie wylatują mi z głowy. Nie ma wystarczająco dużo czasu, żeby zgłębić historię, polubić/poznać bohaterów, ale przecież nie zawsze musimy oczekiwać tego samego od literatury. Nadal się nie poddaję i czytam od czasu do czasu opowiadania, z których najbardziej zapamiętałam te, które są właściwie nowelami i na dodatek łączącymi się jakoś ze sobą (np. "Nostalgia" Cartarescu, "Wszystkie szczęśliwe rodziny" Fuentesa.
OdpowiedzUsuńLubię klimat absurdu, niesamowitości (np. Cortazara) i może kiedyś będę miała nastrój na Weronikę Murek, na takie literackie wyzwanie. Wiem, czego się spodziewać - doskonałego języka i wyjścia poza literackie schematy.
Opowiadanie o "zmarłych, którzy nagle dowiadują się, że umarli" - ono najbardziej mnie zachęca :-)
To prawda, opowiadania to często rzecz na jeden raz i nie ma za bardzo możliwości, aby naprawdę zżyć się z bohaterami; czasem jednak warto je czytać dla samego warsztatu autorki (jak np. w przypadku Murek). Rozumiem jednak Twój stosunek do opowiadań łączących się ze sobą, bowiem ja również to je najbardziej lubię :D.
UsuńI cieszę się, że właśnie to opowiadanie najbardziej Cię zachęca - jest ono najdłuższe ze wszystkich (bodaj połowę zbioru zajmuje), a przy tym zdecydowanie najlepsze :D.
Czekaj, czekaj - jesteś pewien, że to Ty pisałeś tę recenzję? Jakaś taka krótka ;). A tak na poważnie: nie czytałam, więc do zarzutów odnieść się nie mogę. Jednak doceniam ową dziwność i tematykę funeralną. Wiem, że już się od tego nie ucieka, ale jakoś nadal brakuje mi takiej niecodziennej, dziwnej literatury. A poza tym ostatnio coraz więcej radości odkrywam w czytaniu krótkich form ;).
OdpowiedzUsuńNo i wydało się, to tak naprawdę mój zły brat bliźniak :P. A tak serio, to tutaj naprawdę nie można było napisać więcej, zwłaszcza jeśli nie chciało się zdradzić szczegółów opowiadań :P. O proszę, ja nadal na krótkie formy nie mam ochoty za bardzo, ale jednak raz na jakiś czas sięgam (dzisiaj chyba też zacznę kolejny tom opowiadań :P). I popieram postulat - potrzeba więcej niecodziennej literatury! :D
UsuńPodoba mi się Twój blog. Jasne, wyważone recenzje. Będę tutaj często zaglądać, a w wolnej chwili zapraszam na Imperium Lektur 2. Pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńDziękuję! :D Chętnie w wolnej chwili zajrzę, aczkolwiek z uwagi na sesję trwającą prawie cały czerwiec, pewnie będzie to dopiero za kilka tygodni ;).
Usuń