Na pewno zdarzyło się Wam widzieć ich w drodze z pracy (a czasem nawet do) czy w przerwie na lunch. Stoją za osiedlowym sklepikiem spożywczym lub siedzą na ławeczce w parku, już o czternastej pijąc pierwsze piwo. Młodzi mężczyźni, którzy mogliby jeszcze iść na studia, ale w zamian wolą pić i narzekać na brak pieniędzy, niesprawiedliwość życia, niedające im pieniędzy państwo, zaś sami do pracy nie pójdą, ponieważ nie będą pracować za najniższą krajową pensję. Pewnie przechodząc obok nich, tak jak ja wielokrotnie odwracaliście wzrok i jeszcze dodatkowo zamykaliście uszy, aby nie słyszeć ich przekleństw. Jan Mazur jednak postanowił wzroku nie odwracać, tylko poobserwować i posłuchać, a potem to narysować — i tak powstało Tam, gdzie rosły mirabelki.
Komiks skupia się na losach czterech młodych mężczyzn: Siwego, Maćka, Antka i Bigosa. Spędzają oni czas właśnie na piciu, paleniu, czasem braniu narkotyków, a oprócz tego na krytykowaniu Polski, kobiet oraz rodziców, z którymi nadal mieszkają. Pomimo tego całego narzekania, ich życie zdaje się być beztroskie — biorą pieniądze od rodziców, nie muszą pracować, a całe dnie spędzają na tym, co sprawia im przyjemność. Jan Mazur portretuje ich nader celnie, pokazując Polskę, o której staramy się nie pamiętać. Chłopaki to ludzie, którzy są pozbawieni szacunki nie tylko do obcych, zwłaszcza biedniejszych ludzi, ale także do rodziców; są nerwowi, skorzy do bójki lub pyskówki w każdej sytuacji, pomijając tę, w której naprawdę muszą zainterweniować, aby być może komuś pomóc — wtedy pozostają bierni, prezentując typową znieczulicę społeczną. Nie ma w ich życiu żadnej odpowiedzialności, rozwagi czy trudów, jest za to igranie z prawem oraz ryzykowne zachowania, które w końcu kończą się tragedią. Mazur kreśli tę historię w sposób bardzo przemyślany, najpierw pokazując pozbawioną trudności codzienność chłopaków, a kiedy myśli się, że komiks to będą jedynie luźno powiązane ze sobą scenki z ich życia, wprowadza tragedię, która znacznie wpływa na postawy przyjaciół.
Ten wypadek stanowi punkt zwrotny w ich życiu, sprawiając, że przyjmą oni wobec tragedii dwie skrajne postawy — wściekłość z jego powodu problemów oraz gotowość do wzięcia na siebie odpowiedzialności. Jest jeszcze odcięcie się od problemu, które dotyczy trzeciego z kolegów, ale ono wynika również z poczucia niedopasowania do obu przyjaciół. Mazur skupia się bardziej na pozostałych postawach, pokazując, jak jeden z chłopaków zaczyna powoli dojrzewać i się zmieniać, staje się mniej nerwowy, bardziej troskliwy i opiekuńczy, a jego życie ulega większej stabilizacji. Nie jest to już ten sam dzieciak, który wściekał się na świat, lecz młody mężczyzna, który chce sprawić, żeby było jak kiedyś (str. 111), choć jeszcze nie rozumie, że to niemożliwe, ponieważ wypadek, wobec którego inni nie potrafią zachować się dojrzale, musi doprowadzić do zerwania więzów z nimi. Co istotne, nie zmienia się on jednak całkowicie, bowiem zerwanie z pewnymi przyzwyczajeniami z przeszłości jest czymś niemożliwym, a naiwnością jest wierzyć, że człowiek zmieni się aż o sto osiemdziesiąt stopni.
I choć to ten mężczyzna jest głównym bohaterem, o wiele ciekawszą postawę prezentuje jego kolega, główny prowodyr krytykowania państwa polskiego. Nie mogąc pogodzić się z tym, że życie nie jest takie, jak sobie optymistycznie (i nierealnie) wyobrażał, to znaczy że musi pracować, a w obliczu tragedii przyjaźń jego i kolegów musi się zmienić, popada we wściekłość i frustrację, którą wyładowuje podczas pełnych przemocy blokad parad równości. Nie dostając od państwa pieniędzy, chciałby zmienić kraj na taki, który będzie dawał pieniądze obywatelom, nawet jeśli ci nic nie robią. To oraz poczucie wspólnoty z innymi ledwo wiążącymi koniec z końcem ludźmi dają partie nacjonalistyczne. Mazur w bardzo skondensowany, choć niepozbawiony realizmu sposób pokazuje, jak dochodzi do tego, że znajdują one kolejnych popleczników.
Komiks jest niekiedy żartobliwy czy ironiczny, więc czyta się początkowo w uśmiechem na twarzy, który jednak po chwili znika, pozostawiając smutek, bowiem Tam gdzie rosły mirabelki pokazuje smutną, praktycznie pozbawioną perspektyw na przyszłość część Polski, pozbawioną szacunku dla innych i zamkniętą w swojej nietolerancji oraz w poczuciu, że prawdziwym Polakom należy się wszystko. Mazur ukazuje Polskę jako kraj, w którym — dla pewnej grupy społecznej — alkohol jest centralnym punktem życia; jest ważniejszy od nauki i pracy, ratuje od nudy oraz dodaje odwagi przed randką, niszcząc ją przy okazji. Ponadto sprawia, że człowiek nad sobą nie panuje, a w związku z tym niszczy nie tylko relacje, lecz również — dosłownie lub nie — ludzkie życia. Wraz z lekturą przychodzi jednak nadzieja, że możliwe jest częściowe zerwanie z takim życiem, zmiana światopoglądu oraz stanie się dojrzałym, gotowym do wzięcia na siebie odpowiedzialności człowiekiem, choć potrzeba do tego niestety czasem tragedii, która zmusi do przemyślenia swoich postaw. Nie wszystkim jednak się to uda, a dzięki pokazaniu tego, że nie każdy będzie potrafił się zmienić, ta pełna nadziei opowieść pozostaje zarazem bardzo realistyczna.
Mazur, choć przekazuje tak dużo, nie rozwleka się — poszczególne rozdziały są krótkie i są to bardziej scenki z życia codziennego bohaterów, które ograniczają do minimum wydarzenia i wypowiedzi bohaterów, stając się przez to bardzo treściwymi. Taki minimalizm widać nie tylko w treści, ale i w rysunku pozbawionym zbędnych elementów, w którym bohaterowie różnią się od siebie zaledwie kilkoma szczegółami wyglądu, tła są proste, a życie pokazane jest tylko za pomocą kilku prostych kresek.
Tam, gdzie rosły mirabelki to komiks zaangażowany społecznie, który piętnuje pewne postawy, takie jak bierność czy nadużywanie alkoholu, lecz zarazem pokazuje, że w każdym człowieku drzemie potencjał do zmiany swojego życia, choć nie każdy ten potencjał wykorzysta. Przepełniony realizmem, komiks Jana Mazura to dzieło z jednej strony dające promyk nadziei, a zarazem pesymistyczne, bowiem środowisko, które pokazuje, jest prawie do cna przesiąknięte biernością i nie każdy będzie miał możliwość, by zrewidować swoje życie.
Moja ocena: 7/10
Jan Mazur, Tam, gdzie rosły mirabelki, Wydawnictwo Komiksowe, Wydanie I, Warszawa 2017
Tam, gdzie rosły mirabelki to komiks zaangażowany społecznie, który piętnuje pewne postawy, takie jak bierność czy nadużywanie alkoholu, lecz zarazem pokazuje, że w każdym człowieku drzemie potencjał do zmiany swojego życia, choć nie każdy ten potencjał wykorzysta. Przepełniony realizmem, komiks Jana Mazura to dzieło z jednej strony dające promyk nadziei, a zarazem pesymistyczne, bowiem środowisko, które pokazuje, jest prawie do cna przesiąknięte biernością i nie każdy będzie miał możliwość, by zrewidować swoje życie.
Moja ocena: 7/10
Jan Mazur, Tam, gdzie rosły mirabelki, Wydawnictwo Komiksowe, Wydanie I, Warszawa 2017
Nie lubię spotykać takich ludzi ani o nich czytać. Niechlujni, agresywni, wiecznie przeklinają, na wszystko narzekają i chyba myślą, że tylko im jest ciężko. Jednak z moich obserwacji wynika, że pierwsze piwo piją nie o czternastej, lecz od razu po przebudzeniu. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda - ja, gdy ich spotykam, to wręcz się boję.
UsuńHaha, to bardzo możliwe - przyznam, że od kilku lat mieszkam w takim miejscu, że nie mam możliwości prowadzenia porannych obserwacji i mogę je robić tylko popołudniami lub wieczorami, dlatego w takim razie zdam się na Twoje spostrzeżenia :D.
Jak ten komiks znajomi brzmi - w mojej wioseczce są tacy, którzy rano piją bez przerwy od wczoraj. Takie "szkoda życia na spanie" można by powiedzieć :p
UsuńOjeny, brzmi to trochę strasznie, a trochę niewyobrażalnie :o. Pomimo że czytałem ten komiks oraz jestem już na świecie prawie dwudziestą drugą wiosnę, to i tak jestem w szoku.
UsuńKomiks wydaje się dość ciekawy, chociaż z tego, co piszesz, to sama koncepcja kreacji głównych bohaterów oparta jest na pewnym uproszczeniu. Można bowiem odnieść wrażenie, że każdy "prawdziwy Polak", czyli nacjonalista, ksenofob i samozwańczy patriota to osobnik niedojrzały, żyjący na garnuszku rodziców i nie stroniący od alkoholu.
OdpowiedzUsuńW sumie masz rację, rzeczywiście to trochę tak wygląda, może pomijając to życie na garnuszku rodziców - ta kwestia akurat może wynikać z mojego doboru słów w recenzji, bowiem jeden z chłopaków, ten o postawie najbardziej nacjonalistycznej, ma córkę i nie wiemy nic o tym, z czego żyje, ale natomiast kolejni dwaj już na pewno żyją z pieniędzy rodziców. Więc tej kwestii nie używałbym mówiąc o upraszczaniu kreacji przez Mazura, natomiast pozostałych dwóch już jak najbardziej ;).
UsuńKoniecznie muszę to nabyć. Ciekawy pomysł i wykonanie! \K.
OdpowiedzUsuńcleosevhome.blogspot.com
Cieszę się, że się zainteresowałaś i mam nadzieję, że lektura da Ci wiele satysfakcji. Uściski! :)
Usuń